W czwartek, 14 listopada, rząd Pis przyjął nowelizację ustawy akcyzowej zakładającą wzrost stawek o 10 proc. na alkohole i tytoń. Zakładane dodatkowe wpływy z tego tytułu w 2020 roku wyniosą 1,7 mld zł - podano na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Przyjemność musi kosztować
„Projekt ustawy przewiduje wprowadzenie zmian w ustawie (...) o podatku akcyzowym (...), których głównym celem jest realizacja działań w obszarze podatków. Projekt przewiduje indeksację stawek podatku akcyzowego na wyroby akcyzowe będące używkami, tj. alkohol etylowy, piwo, wino, wyroby winiarskie, wyroby pośrednie, wyroby tytoniowe, susz tytoniowy i wyroby nowatorskie” – możemy przeczytać w uzasadnieniu do projektu przytoczonym przez portal Bankier.pl.
Związki zawodowe: to szaleństwo!
To zmiana trzy razy wyższa, niż pierwotnie zakładano. Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie (ZPPP) jest nią szczerze zaskoczony – zwłaszcza faktem, że nie odbyły się konsultacje społeczne w tej sprawie z przedstawicielami branży. Związek apeluje do rządu o respektowanie przyjętych wcześniej założeń i wycofanie się z tak dużej podwyżki. Zgadza się na 3 procent.
„Jesteśmy przekonani, że z uwagi na podwyżkę ceny piwa, będącą skutkiem drastycznego podniesienia akcyzy, i związane z tym zmniejszenie wolumenu sprzedaży, niemożliwym będzie zrealizowanie dochodów budżetu państwa na założonym poziomie. Branża doświadczyła negatywnych skutków podwyżki akcyzy od piwa w roku 2009. Rynek piwa zmniejszył się wtedy o ponad 4 proc., zatrudnienie związane z produkcją i sprzedażą o 24 proc., a dochody budżetu okazały się 2-krotnie niższe niż zakładano. Branża piwowarska potrzebowała trzech lat, aby odbudować rynek do poziomu sprzed podwyżki" – czytamy w stanowisko piwowarów.
Zmiana ma wejść w życie od 1 stycznia 2020 r. Również Leszek Miller jest przekonany, że Polacy po nowym roku uciekną do szarej strefy i zaczną kombinować tak, aby nie płacić więcej za napoje z procentami. A Polak kombinować potrafi, co do tego nie ma wątpliwości.
Miller: tak się to robi
W 2002 roku mój rząd obniżył akcyzę na alkohol o 30 proc. w sytuacji w której wpływy z niej malały każdego roku. Po obniżce zaczęły rosnąć. W pierwszym roku o prawie 500 mln zł. Było to związane z radykalnym zmniejszeniem szarej strefy. Dedykuję ten przykład prem. Morawieckiemu.
— Leszek Miller (@LeszekMiller) November 15, 2019
– To przecież my wszyscy ponosimy koszt leczenia osób uzależnionych, koszt rozbitych rodzin, spraw rozwodowych, wypadków samochodowych. Nie chodzi nam o dodatkowe wpływy dla budżetu – bo dochody z akcyzy na używki i tak zmieniają się w nicość – powiedział szef rządu.
Mateusz Morawiecki troszczy się o rodziny rozbite przez alkohol. To pewnie dlatego poprzedni rząd PiS odmówił finansowania np. Centrów Praw Kobiet czy fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.