Jak powiedział polityk, co drugi raport jego kolegów był poświęcony albo propagandzie LGBT albo Konwencji Stambulskiej, albo kwestii tego, że dzieci należy zabierać i oddawać na wychowanie „komuś innemu”.
„My, moi drodzy, nie akceptujemy propagandy homoseksualizmu w szkołach i przedszkolach. My nie podejmujemy działań, które graniczą z pedofilią. Was to denerwuje i ja mogę to zrozumieć.
Ale dlaczego sądzicie, że wasze poglądy są silniejsze od moich? Dlaczego uważacie, że wasze poglądy mają większą wagę niż poglądy osób z Bułgarii, Polski i Węgier? Dlaczego tak uważacie? To, moi drodzy, bolszewizm.
Postępujecie jak chińscy komuniści-bolszewicy. Oni tak robili w czasie rewolucji kulturalnej – strzelali do wszystkich, którzy im się nie podobali” – oświadczył Dżambazki.
„Po pierwsze, nie poszedłbym tam, gdzie nie jestem mile widziany. Nie narzucam się tym, komu się nie podobam. Po drugie, wasza społeczność demonstruje nietolerancję wobec moich poglądów. Ja im mówię, że nie uznaję małżeństw jednopłciowych, a oni odbierają to z agresją. W waszej społeczności nie jestem mile widziany, ale ja nie będę z tego powodu przeżywać” – oświadczył deputowany.
W Parlamencie Europejskim Dżambazki należy do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformistów, w Bułgarii natomiast jest wiceprzewodniczącym partii o profilu nacjonalistycznym WMRO – Bułgarski Ruch Narodowy. Przewodniczący tego stronnictwa, a zarazem minister obrony kraju Krasimir Karakaczanow wyraził wcześniej opinię, że na krawędzi przepaści Europa znalazła się z powodu odrzucenia chrześcijańskich i tradycyjnych wartości rodzinnych.