Pod koniec października portale informacyjne oraz telewizje obiegła informacja o tym, że ksiądz Piotr M. wchodząc na salę sądową, głośno śpiewał psalm.
Celebryta
„Jeżeli chcesz mnie naśladować, to weź swój krzyż na każdy dzień” – śpiewał kapłan, który musi udowodnić, że nie dopuścił się pedofilii. Towarzyszyli mu wierni, którzy uważają, że ksiądz jest niewinny. TVN24 zamieściła nagranie ze śpiewającym duchownym, a za nią informację chętnie podały inne stacje, zatem proces i sam oskarżony zyskał medialny rozgłos.
Bodyguard
Oskarżony
Ks. Piotr M., którego proces wzbudza tak silne emocje, został zatrzymany pod koniec maja w parafii w Ruszowie. Jego przewinieniami zajmuje się sąd świecki, państwowy, jak również kościelny: bada je powołana przez legnickiego biskupa specjalna komisja. Przed sądem w Zgorzelcu kapłan musiał stanąć, gdyż miał dopuścić się molestowania seksualnego dwóch niepełnosprawnych intelektualnie dziewczynek, które przygotowywał do pierwszej komunii.
– Trzeba było dać buziaka po skończonej modlitwie (...) ja miałam długie włosy, wydaje mi się, że on bardzo lubił dziewczynki z długimi włosami, głaskał po tych włosach, wąchał, dotykał. W sumie w trakcie swojej posługi ksiądz miał być kilkukrotnie przenoszony z parafii do parafii – mówiła TVN24 jedna z ofiar księdza pedofila. Najstarszy ze zgłoszonych przypadków sięga 1978 roku. Ksiądz musi odpowiedzieć tylko za dwa „najnowsze”.
Piotr M. jest zawieszony w czynnościach kapłańskich. Część wiernych natomiast wierzy w niewinność proboszcza i zbiera pieniądze na adwokata dla niego.