Polskę reprezentuje prezydent Andrzej Duda, któremu towarzyszy szef MSZ Jacek Czaputowicz, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, szef BBN Paweł Soloch oraz szef Sztabu Generalnego WP gen. Rajmund Andrzejczak.
O tym ważnym wydarzeniu politycznym Sputnik rozmawiał z publicystą prof. Adamem Wielomskim.
- Spotkanie przywódców NATO w Londynie w 70. rocznicę powstania Sojuszu. Jak Pan uważa, jest dziś co „świętować”?
- A więc mają rację ci, którzy twierdzą, że Sojusz Północnoatlantycki obecnie pęka w szwach? Jest też mowa nawet o „śmieci mózgowej” NATO. Według Pana profesora, ile jest w tym racji?
- Ja bym powiedział w ten sposób, że może nie od razu „pęka”.
Widać postępującą powoli dezintegrację, dlatego, że sojusz państw po obydwóch stronach Atlantyku mógł być zwarty i spoisty tylko w obliczu wspólnego wroga. W tej chwili poszczególne państwa członkowskie mają duże problemy ze znalezieniem tego wspólnego wroga.
A Stany Zjednoczone same nie wiedzą, kto jest w tej chwil dla nich największym problemem na świecie, dlatego, że propagandowo, z jednej strony, często wskazują na Rosję, ale jak się spojrzy na rzeczywiste działania amerykańskie, to widać, że największym niebezpieczeństwem i problemem są Chiny i projekt nowego Jedwabnego Szlaku.
Z kolei są Polska i niektóre inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej, które widzą zagrożenie przede wszystkim w Rosji. Są też takie państwa, jak Turcja, które nie widzą zagrożenia ani w Rosji, ani w Chinach, i zaczynają rozgrywać swoją własną mocarstwową politykę. I to jest generalnie największy w tej chwili problem Paktu Północnoatlantyckiego, że pod nieobecność jednego wroga każdy zaczyna mieć swoje interesy, które niekoniecznie między sobą się łączą w jedną całość.
- Panie profesorze, po 2014 roku - mam tu na myśli sprawę Krymu - Polska i kraje bałtyckie zaczęły domagać się opracowania planu militarnego, gwarantującego obronę ze strony NATO. Dokument ten teraz ma zostać podpisany w Londynie przez wszystkie kraje. Turcja na tę godzinę podpisywać tego nie chce. Jakie tego mogą być skutki?
- To mogą być skutki troszeczkę podobne do tego, kiedy Francja de facto wyszła ze struktur militarnych NATO. Mieliśmy taką sytuację w czasach rządów Charles’a de Gaulle’a. Sytuacja jest podobna, gdyż świadczy po prostu o tym, że interesy Turcji stają się coraz bardziej odmienne od interesów ogólnonatowskich.
Dlatego, że Turcja współdziała z Rosją na terrenie Bliskiego Wschodu, nie widzi w Rosji ani konkurenta, ani przeciwnika. Wprost przeciwnie, widzi partnera. I dlatego też wojskowi tureccy w polityce tureckiej nie bardzo widzą, z jakiego powodu mieliby brać udział w obronie Europy Środkowo-Wschodniej przed ewentualną agresją rosyjską, ponieważ sami nie czują się w żaden sposób zagrożeni.
Uważam, że wojskami, które brałyby udział w tej ewentualnej obronie Polski i inhych krajów Europy Środkowo-Wschodniej przed Rosją, to byłyby tylko i wyłącznie wojska amerykańskie. Ja mam wątpliwości, czy wojska hiszpańskie, francuskie, już nie wspominając o tureckich, wzięłyby udział w takiej obronie. A jeśliby wzięły, to byłaby to obrona całkowicie symboliczna w postaci jednego batalionu łącznościowego albo coś w tym rodzaju.
- Prof. Roman Kuźniar, były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, a także doradca prezydenta Komorowskiego do spraw międzynarodowych, dziś w wywiadzie dla Newsweek.Polska twierdzi, że Sojusz Atlantycki przestał być wspólnotą wartości. Według niego, z Traktatu Waszyngtońskiego został tylko biznesowo rozumiany art.5 - czyli, jeśli zapłacicie, to, może, będziemy was bronić. Jak Pan profesor to skomentuje?
- Całkowicie zgadzam się z tą opinią dlatego, że Pakt Północnoatlantycki z punktu widzenia ideologicznego był sojuszem państw liberalno-demokratycznych przeciwko komunizmowi. W tej chwili ideologia liberalno-demokratyczna przeżywa na Zachodzie, zresztą, nie tylko na Zachodzie, w ogóle na całym świecie, zdecydowany kryzys. Donald Trump głosi hasło „Ameryka First” - czyli nie demokracja i liberalizm, tylko amerykański interes, który wiąże się z eksportem broni.
Można powiedzieć, że Erdogan głosi podobne hasło „Turkey First” i podnosi przede wszystkim swój własny interes narodowy. Takie kraje, jak, na przykład, Węgry, działają podobnie, w związku z czym wspólnota polityczno-ideologiczna wyraźnie zmierza w kierunku podkreślania własnych narodowych egoizmów.
Tylko, że ja egoizmów nie traktuję jako rzeczy negatywnych, uważam, że taka jest po prostu rzeczywistość polityczna. W momencie, w którym jednolity wróg spajający NATO przez kilkadziesiąt lat, przestał istnieć, podniesienie się własnych narodowych interesów jest czymś jak najbardziej naturalnym, zdrowym i normalnym.
- Dziękuję bardzo za rozmowę.