Wysadźmy Jaruzela!
„Gazeta Wyborcza” przypomina historię niedoszłego zamachu trzech młodych opozycjonistów. To anegdota opowiedziana półżartem, bo ostatecznie z próby zabójstwa nic nie wyszło, a same plany okazały się jedynie deklaracjami wymuszonymi przez alkohol. Poważnie jednak rozsierdziły „poważną opozycję”: przedstawiciele mazowieckiej „Solidarności” zjawili się w domu zamachowców i skutecznie przekonali ich, że to, co chcą zrobić, nie ma najmniejszego sensu. I słusznie, bo panowie najpierw planowali podłożyć bombę, później zastrzelić „dyktatora”, sęk w tym, że niedokładnie sprawdzili adres.
Gdyby rzeczywiście postanowili zrealizować swój plan, prawdopodobnie porwaliby się na ambsadora USA, który również mieszkał na Mokotowie i to w dużo bardziej luksusowych warunkach. Nie przypuszczali, że „Jaruzel” może mieszkać w skromnym segmencie z lat 70.
– To historia świadcząca o naszej wszechstronnej i najgłębszej głupocie – wypiwszy jakiś tam alkohol, podjęliśmy decyzję, że jednak Jaruzelskiego trzeba odstrzelić. Myślę, że tak do końca sami w to nie wierzyliśmy, ale każdy z nas bał się do tego przyznać, więc w związku z tym wszyscy «byli za» – czytamy w wydanej w 2004 roku książce Adama Grzesiaka i Wiesławy Grocholi „Bujajcie się” ze wspomnieniami z tamtych czasów.
Kamień, bomba, linka
Już w 1985 roku niewiele brakowało, aby tragicznie zakończyła się wizyta generała Jaruzelskiego w Szkole Głównej Planowania i Statystyki (dzisiejsza SGH). Nieznany sprawca chciał wysadzić granat moździedzowy, który ukryto w koszu na śmieci. Jednak BOR-owcy w porę wykryli i rozbroili ładunek.
Magazyn „Nasza historia” wspomina także o metalowej lince rozciągniętej w lesie, gdzie Jaruzelski lubił jeździć konno, jak również o ostrzelaniu konwoju na ulicy, gdzie zakupił dom. Ale w kartach historii zapisał się na dobre Stanisław Helski: rolnik i opozycjonista, który w 1994 roku rzucił w generała kamieniem zawiniętym w gazetę.
Dwa lata wcześniej Helski w podobnych okolicznościach, w tym samym miejscu spotkał się z generałem. Jednak powstrzymał się od agresji bezpośredniej, wręczył mu jedynie petycję o postawienie go przed Trybunałem Stanu. Helski był człowiekiem wyjątkowo poszkodowanym przez ówczesny aparat władzy.
– Działał w podziemiu – wiosną 1982 r. rozpoczęły się wobec niego szykany, które ostatecznie doprowadziły go do skazania na sześć lat więzienia. Lokalna władza obsiała bowiem jego kilkanaście hektarów jęczmieniem – pod osłoną wojska, a gdy chłop owo zboże ściął, obciążono go kosztami i ziarna, i pracy siewców, i tym, co tylko jeszcze zdołano dopisać do rachunków... – czytamy w tekście Katarzyny Kaczorowskiej na portalu Nasza Historia. Nic dziwnego, że kiełkowała w nim frustracja.
Generał Jaruzelski spoczywa na warszawskich Powązkach Wojskowych. W sąsiedztwie jego grobu znajdują się groby żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego.