Pochodząca z Ukrainy Oksana pracowała u dostawcy warzyw spod Poznania, Jędrzeja C., który zatrudniał ją nielegalnie. Pod koniec stycznia 2018 kobieta doznała udaru. Pracodawca, w obawie przed karą za nielegalne zatrudnianie Ukraińców, wywiózł nieprzytomną kobietę do sąsiedniego miasteczka i porzucił na ławce na przystanku autobusowym, po czym wezwał pogotowie.
W sądzie szef Ukrainki zeznawał, że na początku zamierzał sam zawieźć pracownicę do szpitala, ale uświadomił sobie, że zatrudnia ja nielegalnie. Postanowił więc się „zabezpieczyć” i wzywając pogotowie, udawał obcą osobę, która Ukrainkę w takim stanie znalazła. Później pokrył jednak koszty leczenia Oksany. Sprawa była nagłośniona przez media, gdyż Jędrzej C. reklamował się jako jeden z najlepszych, niezawodnych dostawców pracujących dla Lidla. Ostatecznie Oksana poszła z nim na ugodę, a prokurator uznał, iż wprawdzie zachowanie Jędrzeja C. opóźniło pomoc poszkodowanej, ale później pracodawca nie uciekał od odpowiedzialności, nie pozostawił jej również na pastwę losu.
Wczoraj za pośrednictwem Facebooka były konsul honorowy Ukrainy w Poznaniu Witold Horowski poinformował, że kobieta niestety zmarła.
Dramatyczne historie Ukraińców pracujących w Polsce
Historia Oksany i tego, jak potraktował ją polski praodawca, nie jest niestety odosobniona. Niedawno ruszył proces, dotyczący tajemniczej śmierci Ukraińca pod Nowym Tomyślem. Zwłoki mężczyzny znaleziono w czerwcu 2019 roku, aż 120 kilometrów od zakładu stolarskiego, gdzie pracował. To szefowa zakazała wzywać pomocy, gdy zasłabł. Później wywiozła jego ciało. Grażyna F. jest oskarżona o nieumyślne spowodowanie śmierci, jak również „nieudzielenia pomocy osobie znajdującej się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia”.
Inne historie, które opisywaliśmy na Sputniku, opowiadają m in. o Dimie Shutak, który 2016 roku w Wielkopolsce stracił rękę, zmiażdżoną przez prasę do robienia pudełek na owoce. Jego szef nie powiadomił o wypadku inspekcji pracy. Został skazany. Dłoń straciła również 29-letnia Alona Romanenko, która w 2017 roku pracowała w pralni w okolicach Poznania.