Wkrótce jednak z inicjatywy nowego prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego, ponownie zmieniono przywrócone już nazwy dwóch ulic. Była to ulica Teodora Duracza i właśnie 17 Stycznia. Tym razem podobnie jak pisowski wojewoda zachował się peowski prezydent. Doprowadził do zmiany dzięki radnym PiS, a wbrew radnym dzielnicy Włochy i protestom tamtejszych mieszkańców. Nawet Seweryn Blumsztajn, jeden z twórców KOR jest absolutnie przeciwny likwidacji ulicy 17 Stycznia – „KOR powinien zostać upamiętniony, ale nie tam i nie kosztem tej daty. Ona symbolizowała przez lata wyzwolenie Warszawy w 1945 r.”.
W jednym z polskich miast w obronie przed dekomunizacją ulicę 17 stycznia zmieniono już na ulice … 17 stycznia. Tym razem w związku z tym, że 17 stycznia 1920 roku Wojsko Polskie rozpoczęło przejmowanie Pomorza Gdańskiego oraz wkroczyło do Leszna, Kępna, Rawicza i Zbąszynia, przyznanych Polsce na mocy traktatu wersalskiego.
Tylko czy w ten sposób można obronić pamięć o wyzwoleniu Warszawy, czy może jedynie radni bronią kieszenie podatników przed kosztami, jakie wiążą się z takimi zmianami?
Pamięci i prawdy historycznej trzeba bronić z otwarta przyłbicą, mówiąc dlaczego się tym zmianom sprzeciwia i dlaczego osoba czy wydarzenie ważne dla naszej historii, ma być dalej upamiętniane. Bo na to zasługuje! Stosując różne wybiegi, zmieniając wydarzenie, do którego odwołuje się nazwa 17 stycznia, być może da się zachować tabliczki na ulicach domów, ale tak nie da się zachować pamięci o tym co dla nas ważne.
Zmianę nazwy ulicy przegłosowano w Radzie Warszawy. Sprawa ulicy 17 stycznia została zamknięta. By jej temat wrócił, musimy wybrać w następnych wyborach zupełnie innych radnych. Ci, przynajmniej w większości, nie chcą nas słuchać.