Pompeo przebywa obecnie z wizytą w Mińsku, odbył już spotkanie z prezydentem Alaksandrem Łukaszenką i ministrem spraw zagranicznych Władimirem Makiejem.
W sierpniu 2019 roku republikę odwiedził John Bolton, który w tym czasie był doradcą prezydenta USA Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego. Bolton zauważył, że było to „bardzo ważne spotkanie”.
Wydaje mi się, że Łukaszenka uważa tę wizytę bardziej za ekonomiczną niż polityczną. A dla Stanów Zjednoczonych jest to przede wszystkim wyzwanie polityczne dla Rosji, ponieważ wszyscy doskonale rozumieją, że Białoruś jest forpocztą Rosji i wszyscy są przyzwyczajeni do takiego myślenia. Bardzo ważne jest dla Pompeo, aby zbadać grunt, poznać nastroje Białorusinów, ogólną sytuację w kraju, projektując to wszystko na Rosję – powiedział ekspert.
Między młotem a kowadłem
Ekspert zauważył, że dla Amerykanów wizyta ta jest ważna, ponieważ uważają, że Białoruś odsuwa się od Rosji. Jednocześnie prezydent Białorusi na tle pewnego ochłodzenia stosunków z Moskwą próbuje szukać dostawców ropy poza Rosją.
Według eksperta przybycie Pompeo nie jest przypadkowe:
Amerykanie oświadczyli od razu, że będą odsuwać kraje Azji Środkowej od kraju. A teraz Białoruś.
Na tle sporów o ropę i gaz między Mińskiem a Moskwą Łukaszenka wielokrotnie powtarzał, że kraj aktywnie poszukuje źródeł dostaw ropy, alternatywnych wobec rosyjskich. W szczególności stwierdził, że przy braku porozumień z Federacją Rosyjską Mińsk może pompować rewersem ropę amerykańską lub saudyjską przez Polskę rurociągiem magistralnym „Przyjaźń”. Pierwszy wicepremier Białorusi Dmitrij Krutoj powiedział, że Mińsk rozważa dostawy ropy z Ukrainy, Polski, krajów bałtyckich, Kazachstanu i Azerbejdżanu.
Norweska ropa już na Białorusi
Zakup norweskiej ropy naftowej jest alternatywą dla dostaw paliwa z Rosji. Białoruś musiała poszukać nowych źródeł dostaw surowca do swoich rafinerii po tym, jak „Belneftichim” (zarządza „Naftanem”) nie wynegocjował ceny z rosyjskimi firmami. Z powodu niepodpisania umowy na początku 2020 roku wstrzymano dostawy z Rosji. Później Białoruś wynegocjowała umowy z kilkoma firmami należącymi do grupy „Safmar” Michaiła Gucerijewa, ale są to niewystarczające ilości. Szef „Belneftichim” Andriej Rybakow poinformował, że rozmowy z Rosją są w toku.