Pamiętamy, że jeszcze w poprzedniej kampanii wyborczej sam Andrzej Duda nazywał „notariuszem rządu PO” poprzednią głowę państwa i obiecywał, że on notariuszem na pewno nie będzie… ocenę tego, jak bardzo prezydent idzie na rękę rządzącym pozostawmy jednak obok.
Niedawno określenia „notariusz Ziobry” użył w stosunku do Andrzeja Dudy jego przyszły rywal w wyborach, Szymon Hołownia. Andrzeja Dudę często pogardliwie nazywa się także „długopisem” lub „strażnikiem żyrandola”, z racji tego, że w mijającej kadencji zdarzało mu się hurtowo i bezkrytycznie podpisywać pod projektami PiS.
Notariusze: Przestańcie nas ośmieszać!
KRN na swojej stronie wystosowała apel o zaprzestanie takiego zwyczaju w kontekście bieżącej polityki, ponieważ… nie przynosi to chluby notariuszom. Ci zaś mają „dbać o interesy każdej ze stron”.
Hołownia: Sorry, macie rację
4 lutego za pośrednictwem Facebooka Szymon Hołownia przeprosił za używanie słowa „notariusz” w politycznym kontekście i przyznał, że podziela oburzenie przedstawicieli zawodu.
„Przepraszam. To faktycznie niesprawiedliwe porównanie.
Wszak notariusz, zanim podpisze, musi wnikliwie sprawdzić stan faktyczny, który potwierdza, dba o równowagę stron, w trosce o obiektywizm bada i analizuje dokumenty.
Jego rola nie ogranicza się do fizycznej pracy długopisem, do której konsekwentnie redukuje swoją prezydenturę Andrzej Duda” – napisał kandydat na prezydenta.
Jednocześnie Hołownia nie mógł się powstrzymać, aby nie przypomnieć, kto określenie „notariusz” spopularyzował:
Nie będę więcej używał tego porównania, i mam nadzieję, że zadbają Państwo o to, by wykorzenić je nie tylko z mojego słownika, bo jest stosowane powszechnie (a przyczynił się do tego powtarzając je w kampanii 2015 sam obecny prezydent).
Cóż, polityka nie jest uznawana za najwdzięczniejszą dziedzinę życia publicznego, trudno się dziwić niezależnym od niej zawodom, że nie chcą budować takich skojarzeń… szczególnie w czasie kampanii.
Czy następni odezwą się producenci żyrandoli?