Dziennikarka „Dzień Dobry TVN” jak co roku relacjonowała galę Oscarów. To, co wydarzyło się później, stało się tematem dla wszystkich większych magazynów i portali lajfstajlowych na świecie.
Otóż nasza dziennikarka „załapała się” na zamkniętą imprezę dla holywoodzkiej śmietanki. Organizowało ją małżeństwo Jay-Z i Beyonce. W klubie bawiły się same gwiazdy największego formatu, m.in. Bradley Cooper, Adele, Rihanna. Obowiązywał całkowity zakaz robienia zdjęć, wszyscy uczestnicy musieli oddać na czas zabawy swoje telefony komórkowe. Później jednak atmosfera się rozluźniła, a telefony zwrócono.
Kinga Rusin wrzuciła na swój profil na Instagramie płomienną relację oraz zdjęcie z Adele.
– Jay-Z uczył mnie układu tanecznego (…) Leo DiCaprio tańczyłam przez chwile za rękę (…) otoczony wianuszkiem dziewczyn Bradley Cooper posyłał mi uśmiechy, ale chyba dlatego, że jego też rozśmieszył mój taniec z Jayem-Z. Klan Kardashianek (Kim, Kourtney, Khloe) bawił się we własnym gronie. Kanye West i Travis Scott wzięli udział w radosnym jam session gospodarzy. Popis na scenie dał Puff Daddy… – czytając taką relację, niejeden z internautów zapewne skręcał się z zazdrości. Rzecz w tym, że po pierwsze impreza, jak sama Kinga Rusin przyznała, była zamknięta. I nawet jeśli Adele wyraziła zgodę na opublikowanie zdjęcia, to organizatorzy chyba niekoniecznie mogli życzyć sobie, aby świat dowiedział się, iż taka zamknięta impreza miała miejsce… bo zapewne nie po to była zamknięta.
Po setkach komentarzy dziennikarka miała dość. Wydała kilka oświadczeń. Oto najnowsze z nich:
„Nikt ze strony Adele nie zgłosił się z jakimikolwiek pretensjami, ani niczego nie żądał” – podkreśliła. Na Facebooku jednak furorę robi nakładka na zdjęcie profilowe z Kingą Rusin. Użytkownicy rozbawieni całą sytuacją ustawiają je w ramach nieco uszczypliwego komentarza.