Jak donosi w piątek Sputnik Białoruś, Łukaszenka wydał takie oświadczenie podczas rozmowy z pracownikami jednego z przedsiębiorstw w obwodzie homelskim. W szczególności przypomniał, że wcześniej Federacja Rosyjska zobowiązała się do uruchomienia pierwszego bloku energetycznego Białoruskiej Elektrowni Jądrowej w 2018 roku, drugiego bloku – w 2019 roku, jednak „nie dotrzymała terminów, a przewidziano za to ogromne kary”.
Według białoruskiego przywódcy w Soczi prezydent Rosji Władimir Putin polecił znalezienie wzajemnie akceptowalnego rozwiązania, aby nie rozpoczynać negocjacji od sankcji i „zauważył, że budżet państwa nie jest gotowy do tych wypłat”.
„Mówię: dobra propozycja, przedstawię swoją. Nie dotrzymaliście terminów, więc umówmy się, że oprocentowanie kredytu zostanie obniżone do takiego poziomu jak na Węgrzech, w Wietnamie – około 3%”.
Nie wprowadzimy sankcji i to właśnie trzeba zrobić. A ponieważ nie dotrzymaliście terminu, zaczniemy spłacać pożyczkę nie za dwa lata, ale za pięć. Logiczne? Logiczne. Nieprzyjemnie, niewygodnie, ale zdecydowaliśmy, że będziemy w ten sposób uzgadniać: nie ma innej drogi - powiedział Łukaszenka.
Jak powiedział, "odmowy" w związku z tą propozycją ze strony rosyjskiego prezydenta nie było.
Białoruska elektrownia jądrowa budowana w pobliżu miasta Ostrowiec w obwodzie grodzieńskim, 50 km od Wilna, będzie składać się z dwóch bloków energetycznych. Do jej budowy wybrano projekt AES-2006 – typowy rosyjski projekt elektrowni jądrowej nowej generacji „3 plus" z podwyższonymi wskaźnikami technicznymi i ekonomicznymi, odpowiadający najnowocześniejszym standardom bezpieczeństwa, wymogom środowiskowym i przepisom sanitarno-higienicznym.
Strona rosyjska udzieliła Białorusi kredytu, który pokrywa 90% kosztów kontraktu na budowę elektrowni w wysokości 10 mld dolarów. Pozostałe 10% opłaca strona białoruska. Spłata pożyczki ma rozpocząć się po oddaniu elektrowni do eksploatacji.