Max van der Werff opublikował na swojej stronie internetowej część dokumentów Wspólnej Grupy Śledczej (SSG), w tym pismo z 21 września 2016 roku Departamentu Prawnego holenderskiej Wojskowej Służby Wywiadu i Bezpieczeństwa (MIVD) adresowane do prokuratury państwowej. Wynika z niego, że MIVD sprawdziła, czy systemy „Buk” mogły mieć związek z katastrofą MH17.

W piśmie mowa jest o 11 punktach, w których w czerwcu i lipcu 2014 roku, gdy doszło do tragedii, znajdowały się ukraińskie systemy rakietowe „Buk” (osiem lokalizacji) oraz rosyjskie (trzy lokalizacje). Według wywiadu wszystkie 11 systemów znajdowało się w odległości co najmniej 66 km od miejsca katastrofy, a trzy zidentyfikowane rosyjskie kompleksy były na terytorium Rosji.
Na podstawie przedstawionych w tabeli danych widać, że MH17 wyleciał poza zasięg wszystkich ukraińskich i rosyjskich punktów rozmieszczenia systemów «Buk» – podkreślono w piśmie.
Dalej dziennikarz zastanawia się, czy można utrzymywać, że Kijów skoncentrował „Buki” w bazach i ani razu w trakcie operacji w Donbasie nie przemieszczał swoich systemów obrony powietrznej.

„Na ile jest to prawdopodobne, uwzględniając to, że 12 lipca 2014 roku (kilka dni przed katastrofą samolotu – red.) siły obrony powietrzne Ukrainy zostały postawione w stan gotowości bojowej?” – pisze dziennikarz.
W dokumencie mowa jest też o tym, że wywiad „zbadał inne naziemne systemy obrony powietrznej obecne w regionie w lipcu 2014 roku i które pod względem możliwości operacyjnych, specyfikacji technicznych i lokalizacji mogłyby zestrzelić samolot MH17”. Z dokumentu wynika, że chodzi o ukraińskie systemy obrony powietrznej S-300PS „Wołchow M-6”, a także systemy S-300PM2 „Favorit”, będące na uzbrojeniu Rosji.

W związku z tym dziennikarz cytuje fragment pisma: „Wszystkie zidentyfikowane ukraińskie S-300PS «Wołchow M-6» znajdowały się w odległości co najmniej 250 km od miejsca katastrofy MH17. System S-300PS «Wołchow M-6» posiada maksymalny zasięg 75 km. Na tej podstawie MIVD wyciąga wniosek, że system S-300PS «Wołchow M-6» nie został użyty do zestrzelenia MH17”.
W dokumencie stwierdzono, że jedynymi zidentyfikowanymi kompleksami „posiadającymi wystarczająco szeroki zasięg”, aby zestrzelić ten samolot, są dwa systemy S-300PM2 „Favorit” rosyjskich sił zbrojnych, stacjonujące w pobliżu Rostowa nad Donem.

„MIVD posiada informacje (od partnerów), które wskazują na użycie radarów kierowania ogniem 36N8 (…) w celu naprowadzenia i/lub wystrzelenia pocisków klasy «ziemia - powietrze» z serii 48NS 17 lipca 2014 roku. (…) Miejsca te znajdują się w pobliżu dużych miejscowości, a wystrzelenie pocisku prawdopodobnie doprowadziłoby do pojawienia się wiadomości na portalach społecznościowych lub w innych mediach. MIVD nic nie wie na temat takich publikacji” – dziennikarz cytuje fragment pisma.
Sam Max van der Werff, analizując powyższe fakty, stwierdza, że „holenderska Wojskowa Służba Wywiadu i Bezpieczeństwa 21 września 2016 roku (na tydzień przed konferencją prasową grupy śledczej) nie otrzymała informacji z żadnego wiarygodnego źródła, że jakiekolwiek rosyjskie kompleksy «Buk-M1» przekroczyły granicę z Ukrainą podczas konfliktu”.
To powoduje, że wracamy do pytania, które pojawiło się na początku tego artykułu: czy dochodzenie w sprawie MH17 było przeprowadzone należycie? Na podstawie analizy, której dokonałem, mam wątpliwości, a treść tych czterech dokumentów jedynie je pogłębia – podsumował Max van der Werff.
Dochodzenie holenderskiego dziennikarza skomentował rzecznik prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow.
Pytany przez dziennikarzy o to, dlaczego Moskwa domaga się włączenia jej do międzynarodowej grupy śledczej, jeśli do katastrofy doszło nie na terytorium Rosji i uczestniczył w niej nierosyjski samolot, Pieskow przypomniał, że po rozpoczęciu śledztwa „od razu pojawiły się oskarżenia pod adresem Rosji o to, czego nie zrobiła”.
Katastrofa malezyjskiego Boeinga
Samolot pasażerski Boeing 777 linii lotniczych Malaysia Airlines, który wykonywał lot MH17 z Amsterdamu w Holandii do Kuala Lumpur w Malezji, rozbił się 17 lipca 2014 roku na wschodzie Ukrainy. Na pokładzie samolotu znajdowało się 298 osób – obywateli 10 państw. Większość ofiar – 193 osoby – była obywatelami Holandii. Dochodzenie ws. katastrofy prowadzi międzynarodowa grupa śledcza, w której skład wchodzą eksperci z Holandii, Australii, Belgii, Malezji i Ukrainy.