Witold Waszczykowski stwierdził, że to, kto poleci do Smoleńska w 10. rocznicę katastrofy, jest decyzją władz. W jego ocenie nie powinien lecieć tam nikt z najwyższych władz.
Uważam, że tam nie powinien lecieć nikt z najwyższych władz. W sytuacji, gdy relacje polsko-rosyjskie znajdują się na tak niskim poziomie, organizowanie uroczystości z udziałem prezydenta i premiera sensu nie ma – cytuje wypowiedź polityka RMF FM powołując się na rozmowę z „Polska Times”.
Zdaniem europosła PiS w Smoleńsku prezydent i premier mogliby paść ofiarą prowokacji.
Były minister spraw zagranicznych podkreślił, że polscy śledczy nie mają możliwości badania miejsca katastrofy. – Gdybyśmy więc teraz tam polecieli, to byśmy tylko się wystawili na nieskończoną liczbę prowokacji, na ośmieszanie, upokarzanie. W dodatku celem tych prowokacji mogliby stać się prezydent i premier. Po co nam to? Po co to robić na miesiąc przed wyborami prezydenckimi? – dodał Waszczykowski.
Polska cały czas czeka
Wcześniej rzecznik rządu Piotr Müller oświadczył na antenie Polskiego Radia, że Polska wyraża gotowość do organizacji uroczystości upamiętniających 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej. Dodał także, że decyzje o tym, kto weźmie udział w uroczystościach, należą do prezydenta Andrzeja Dudy.
Ze strony państwa polskiego jest gotowość, aby wszystko zorganizować, są zarezerwowane potencjalne terminy, tutaj rozstrzygnięcie będzie w najbliższym czasie – powiedział Piotr Müller.