Autorka materiału nazwała ten najgłębszy odwiert badawczy na świecie „bramą do jądra Ziemi”. Autorki nie dziwi fakt, że porzucony odwiert nazywany jest wśród Rosjan „studnią prowadzącą do piekła”.
„Szukając w Internecie informacji na temat tej najgłębszej dziury świata, prawie od razu można się natknąć na doniesienia o „jękach wydobywających się z Supergłębokiego Odwiertu Kolskiego” – pisze Scientific American.
Stierwalt „uspokaja” przy tym czytelników, że wymiary odwiertu nie pozwolą człowiekowi do niego wpaść.
Zanim obraz supergłębokiej dziury zacznie was prześladować po nocach, postarajcie się zapamiętać, że średnica tego odwiertu wynosi około 23 centymetrów. Czyli zwyczajnie nikomu nie uda się do niej wpaść – czytamy w materiale.
W czasie prac doszło do kilku awarii spowodowanych zerwaniem przewodów wiertniczych, po których wiercenia przerywano. Geolodzy zetknęli się też z nadzwyczaj wysoką temperaturą – na maksymalnej głębokości słupek termometru podnosił się do 220 stopni. Prace zakończono w 1992 roku.
Niektórzy uczeni pracujący przy odwiercie przyznawali, że czujniki sejsmiczne na Kolskim Odwiercie wychwytywały dziwne dźwięki, z powodu których jakoby odwiert został zakonserwowany. Potem zaczęły rozchodzić się słuchy o tym, że radzieccy uczeni „dokopali się do piekła” i usłyszeli „jęki grzeszników z piekła”.