W muzeum przeprowadzono badania. Pod mikroskopem biologicznym stwierdzono, że filc pod wykładziną okładki jest zrobiony z ludzkich włosów. Badanie urządzeniem FTIR z użyciem promieni podczerwieni, które daje możliwość poznania składu chemicznego obiektu wykazało, że okładka w 68% pochodzi z ludzkiej skóry. Reszta to jakieś substancje chemiczne, kleje itp.
Sprzedający album przywieźli go z Bawarii. W albumie znajdowały się też dwie pocztówki. Na ich podstawie można było stwierdzić z jakiego konkretnie miasta on pochodzi. Z dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, pani Elżbieta Cajzer, kierownik działu „Zbiory” w oświęcimskim muzeum twierdzi, że album powstał w obozie koncentracyjnym Buchenwald. Muzeum posiada już jedną taką książkę wykonaną podobną techniką właśnie w tym obozie.
To przerażające znalezisko tak jak i poprzednia książka, czy portfel wykonany z ludzkiej skóry, nie są w muzeum eksponowane. Nie są w najlepszym stanie i przechowywane są w magazynie w odpowiedniej temperaturze i wilgotności.
Ile takich przedmiotów jest jeszcze w rękach prywatnych kolekcjonerów? Tego nie wiadomo.