„Odpowiedzieć na to pytanie jest teraz dosyć trudno. Wszystko będzie zależeć od dynamiki rozwoju epidemii w obwodzie. Watykan wydał już jednak ogólne zalecenia odnośnie obchodów Wielkanocy. Z niektórych obrzędów zalecono zrezygnować, na przykład z obrzędu obmywania nóg w Wielki Czwartek, pokropienia wiernych wodą święconą i niektórych innych” – powiedział w wywiadzie dla Sputnika proboszcz parafii św. Brunona w mieście Czerniachowsk w obwodzie kaliningradzkim, ojciec Andriej Buko.
Zamiast tradycyjnej mszy w kościele – transmisja online
Jak zaznaczył duchowny, parafianie ze zrozumieniem odnieśli się do rekomendacji, by modlić się w domu i oglądać msze online. Dla katolików w Rosji dostępne są m.in. transmisje w różnych językach z Katedry Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w Moskwie.
„Nabożeństwo jest takie samo. Nie ma obowiązku brania udziału we mszy na terenie swojej parafii. Jeśli jest (inny – red.) sposób, to trzeba z niego skorzystać” – mówi ojciec Andrzej.
– Tego typu sytuacja ma miejsce po raz pierwszy. Ludzie, zwłaszcza starszego pokolenia, którzy mają już „we krwi” chodzenie do kościoła w niedzielę, na początku byli trochę oburzeni. Jednak strach przed realnym niebezpieczeństwem zarażenia stał się poważnym argumentem, by zrezygnować z chodzenia do kościoła – podkreślił kapłan.
Ludzie różnych wyznań gromadzą się na wspólnych modlitwach
Jak mówi duchowny, wierni doskonale rozumieją, że te ograniczenia są tymczasowe. „Nikt nie wie jednak, ile to potrwa – dwa tygodnie czy dwa miesiące. Wszyscy boją się najbardziej tej niewiadomej, szczególnie dlatego, że uderza to przede wszystkim w gospodarkę i, co za tym idzie, wpłynie na życie codzienne samych ludzi.
W obwodzie kaliningradzkim nie ma dużej paniki
Jak tłumaczy duchowny, w rozkładzie dnia księży mało się zmieniło. „Kapłani jak odprawiali msze, tak robią to nadal. Często dom parafialny jest połączony z kościołem i nie ma konieczności dokądś wychodzić. W innych wypadkach msze odbywają się w kaplicach na terenie domów czy zakonów.
Sądzę, że świątynie w obwodzie działają zgodnie ze starym grafikiem, przynajmniej w mojej parafii tak jest. A to oznacza, że kościół jest otwierany na godzinę przed liturgią i otwarty jeszcze pół godziny po mszy. Parafianie nie przychodzą częściej do kościoła w czasie ostatnich ograniczeń – mówi ojciec Andriej.
Jak dodał rozmówca Sputnika, w obwodzie kaliningradzkim nie ma dużej paniki, ale na ulicy ludzi jest wyraźnie mniej, większość instytucji i sklepów jest zamknięta.
– Zanim msze zaczęły się odbywać „online” nasz kościół nie był pusty, chociaż wiernych zrobiło się mniej. Jeśli wcześniej na mszę w niedzielę przychodziło około 50 osób, to na jednej z ostatnich niedzielnych mszy zgromadziło się średnio 30 osób – mówi ojciec Andriej.
Pogrzeby cały czas mogą się odbywać
Parafianie kościoła św. Brunona, którzy chcą się wyspowiadać, umawiają się teraz z księdzem indywidualnie, ale chętnych jest mało. „Tutaj, w Czerniachowsku mamy właśnie konfesjonały, które odgradzają księdza od wiernego. Jak zalecono, są one wyposażone w kratowane okno, które pokryto folią” – tłumaczy ojciec Andriej.
„Ponieważ jeden tydzień to wcale nie aż tak długo, jak na razie nikt w lokalnych kościołach nie wyrażał niezadowolenia w związku z tym.”
Niektóre obrzędy, jak na przykład pogrzeb, w przypadku konieczności można jednak przeprowadzić. „Postaralibyśmy się wyjaśnić krewnym, że należy ograniczyć liczbę obecnych i zaprosić do udziału w ceremonii tylko najbliższe osoby. Tak samo postąpilibyśmy z innymi ceremoniami, ale w naszych kościołach chrzest czy ślub odbywają się dosyć rzadko” – stwierdził duchowny.
Ludzie zaczęli częściej do siebie dzwonić
Jak mówi kapłan, z powodu zamkniętych granic między państwami trzeba było zrezygnować z prowadzenia „ćwiczeń” duchowych dla wiernych.