Większością głosów podczas wieczornych obrad Sejmu została przegłosowany projekt ustawy w sprawie wyborów korespondencyjnych. Jak głosi ustawa, jeżeli w Polsce zostanie ogłoszony stan epidemii, to marszałek Sejmu ma prawo zarządzić zmianę daty wyborów. Nowy termin musi być zgodny z terminem określonym w Konstytucji.
Za przyjęciem ustawy - z trzema poprawkami PiS - było 230 posłów, 226 było przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu. Ustawa trafi teraz do Senatu.
Projekt pojawił się dzisiaj po wcześniejszym odrzuceniu przez posłów projektu w innym kształcie, nie zgodzili się, aby wprowadzić do porządku.
✅#Sejm uchwalił ustawę o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r.#WyboryKorespondencyjne #WyboryPrezydenckie2020 pic.twitter.com/WHiCUdaLiI
— Sejm RP (@KancelariaSejmu) April 6, 2020
PiS chce głosowania korespondencyjnego
Przypomnijmy, że we wtorek 31 marca posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt ustawy ws. szczególnych zasad przeprowadzania głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich w 2020 r. Przedłożony projekt przewidywał możliwość korespondencyjnego głosowania w wyborach prezydenckich dla wszystkich uprawnionych do głosowania obywateli. Nowy projekt podtrzymuje to rozwiązanie.
Według wstępnych szacunków, jeśli wybory odbędą się w proponowanej przez PiS formie, to 24 tysiące listonoszy będzie musiało dostarczyć karty do, co najmniej 14 milionów skrzynek pocztowych.
Korespondencyjnie czyli jak?
Ustawa zakłada, że głosowanie ma się odbywać w godzinach 6-20. Wyborcy samodzielnie lub przez pośrednika będą musieli umieścić kopertę zwrotną w specjalnej skrzynce nadawczej, która pojawi się na terenie gminy, gdzie dany wyborca znajduje się w spisie. W kopercie oprócz karty głosowania ma się znaleźć również podpisane oświadczenie o tajnym głosowaniu.
Przypuszcza się, że wybory prezydenckie mogą odbyć się: 3, 10 lub 17 maja. Rząd nie potwierdził tych doniesień.
Polacy mają wątpliwości
Pomysł na nadchodzące wybory prezydenckie w obliczu epidemii koronawirusa w Polsce, czyli organizację „zdalnego” głosowania, popiera zaledwie niewielka część Polaków.
Gdyby wybory zorganizowano w nadchodzącą niedzielę, to ponad 70% Polaków ankietowanych przez United surveys nie poszłoby do lokali wyborczych w obawie o swoje zdrowie. 55% nie zagłosowałoby listownie. Do lokali wyborczych udałoby się 26% ankietowanych.
Chętnych do głosowania „zdalnego” byłoby 38% respondentów. Jeśli chodzi o ocenę samego pomysłu wyborów korespondencyjnych, to 17,7% ma neutralne zdanie na ten temat, 25% popiera ideę, natomiast 57% to przeciwnicy takiego pomysłu.