Jeśli się nam poszczęści, pod koniec kwietnia zobaczyć ją można będzie przez lornetkę – powiedział docent Instytutu Fizyczno-Technicznego Krymskiego Uniwersytetu Federalnego im. W. I. Wiernadskiego, doktor nauk fizyczno-matematycznych w dyscyplinie astrofizyka Dmitrij Liaszko.
Na początku marca NASA poinformowała, że pod koniec kwietnia potencjalnie niebezpieczna asteroida przybliży się do Ziemi na bezpieczną odległość. Asteroida jest potencjalnie niebezpieczna, bo trasa jego przelotu przecina orbitę Ziemi. Według obliczeń uczonych dystans pomiędzy asteroidą a Ziemią będzie najkrótszy 29 kwietnia.
„Odległość między Ziemią a Księżycem wynosi 380 tysięcy kilometrów. Asteroida przeleci 16 razy dalej, to zbyt daleko, żeby wpaść w pole grawitacyjne naszej planety i ulec jej sile przyciągania. Kolejny raz asteroida przybliży się do Ziemi w 2079 roku, wówczas przeleci w odległości 1,8 miliona kilometrów od Ziemi, ale nawet przy takiej odległości nie będzie stanowić zagrożenia… Teraz lot asteroidy można prześledzić na podstawie gwiezdnych map, a 29 kwietnia, można ją będzie zobaczyć nawet przez lornetkę – jako słabo świecący punkt mknący po nocnym niebie” - powiedział Liaszko. Jego słowa cytuje służba prasowa uniwersytetu.
Jak mówi astronom, obawy o to, że asteroida wpłynie na pole elektromagnetyczne Ziemi i na samopoczucie meteopatów, są niepotrzebne. „Asteroida jest za mała, jej pole grawitacyjne nie może odbić się na naszej planecie. My nie tylko nie poczujemy tego, jak będzie się zbliżać, my ją ledwie zobaczymy” - powiedział Liaszko.