Stratosferyczna warstwa ozonowa, znajdująca się w odległości od 11 do 40 kilometrów nad powierzchnią Ziemi, pochłania szkodliwe promieniowanie ultrafioletowe, które może szkodzić roślinom i zwierzętom oraz oddziaływać na ludzi, powodując zaćmę, raka skóry i tłumienie układu odpornościowego.
NASA wraz z Narodową Administracją Oceaniczną i Atmosferyczną Stanów Zjednoczonych (NOAA) monitoruje ozon stratosferyczny za pomocą satelitów, w tym NASA Aura, NASA-NOAA Suomi oraz Połączonego Systemu Satelitarnego NOAA-20.
Dla porównania, poziom ozonu na Antarktydzie wiosną zwykle spada do około 120 jednostek Dobsona. W Arktyce wartości marcowe czasami spadają do 240 jednostek. Podobne niskie poziomy ozonu występowały w górnej atmosferze - w stratosferze - w 1997 i 2011 roku. Ale w tym roku rekord został pobity.
„Poziomy ozonu arktycznego, takie jak w tym roku, są mniej więcej raz na dekadę”, oświadczył Paul Newman, dyrektor ds. nauki w Centrum Lotów Kosmicznych im. Goddarda w NASA, cytowany w oświadczeniu prasowym agencji.
To jest ogólny stan warstwy ozonowej, ponieważ poziom ozonu arktycznego jest zwykle wysoki w marcu i kwietniu - informuje Newman.
Zdaniem naukowców marcowe zubożenie warstwy ozonowej w Arktyce było spowodowane kombinacją czynników, które powstały w wyniku niezwykle słabych zdarzeń „falowych” w górnej atmosferze od grudnia do marca. Fale te kontrolują ruch powietrza w górnej atmosferze, podobnie jak czynniki pogodowe, które obserwujemy w dolnej atmosferze, ale na znacznie większą skalę.
Zazwyczaj fale te rozprzestrzeniają się w górę z dolnej atmosfery na średnich szerokościach geograficznych i niszczą kontur wiatrów okołobiegunowych krążących wokół Arktyki. Jednocześnie przynoszą ze sobą ozon z innych części stratosfery, uzupełniając go nad Arktyką, a także przyczyniają się do ogrzewania powietrza arktycznego.
„Nie wiemy, co spowodowało w tym roku dynamikę słabych fal” - powiedział Newman.
Wiemy jednak, że gdybyśmy nie przestali uwalniać chlorofluorowęglowodorów do atmosfery z powodu protokołu montrealskiego, tegoroczne wyczerpanie zasobów ozonu arktycznego byłoby znacznie silniejsze - ocenia ekspert.