Odtajniono dokumenty o zbrodniach fińskich faszystów przeciwko pokojowo nastawionym obywatelom radzieckim.
Tysiące ludzi zmarło z głodu i pracy przymusowej podczas nazistowskiej okupacji. Co czwarty mieszkaniec ówczesnej karelskiej republiki radzieckiej przeszedł przez fińskie obozy koncentracyjne podczas II wojny światowej na froncie wschodnim.
Więźniowie byli uważani za „niewolników bez żadnych praw” – tak mówił o nich ówczesny prezydent Finlandii, wspólnik Hitlera, marszałek Carl Gustaf Mannerheim.
Niewolnicy bez żadnych praw
Z dokumentów wynika, że więźniowie otrzymywali o połowę mniej jedzenia niż miejscowi. Około 1/3 zmarła z głodu.
– W obozie wprowadzono dyscyplinę kija, za najmniejsze przewinienie więźniowie byli bici laskami lub gumowymi pałkami – mówił Jegor Jegorow, który w maju 1942 roku uciekł z obozu. Jak dodał, osoby, które prosiły o pomoc medyczną, były do śmierci bite przez miejscowych lekarzy.
„Finowie zgromadzili kobiety z małymi dziećmi, starców i staruszki, i umieścili ich w domach specjalnie położonych na obrzeżach miasta i otoczonych drutem kolczastym. Były to domy śmierci” – wspomina mieszkanka Pietrozawodska.
Za pomoc władzom radzieckim kara śmierci
Do obozu zabierano przy najmniejszym przewinieniu, głównie jeśli pojawiły się podejrzenia o sympatyzowanie władzom radzieckim.
Pelagia Barancewa na przesłuchaniu powiedziała, że do obozu trafiła w listopadzie 1942 roku za to, że jej mąż dowodził oddziałem partyzantów, „przychodził do domu i ukrywaliśmy go”.
„Najmniejsza pomoc cywilów wojskom radzieckim była uważana za szpiegostwo, a wystąpienie z bronią w ręku (…) za atak bandycki. Wszyscy winni w obu przypadkach byli skazywani na śmierć” – to fragment notatki archiwalnej z tłumaczeniem „Orędzia” feldmarszałka Mannerheima. Dyrektywa była ściśle egzekwowana, dbał o to podpułkownik Väinö Kotilainen, który – według historyków – nie został skazany za swoje zbrodnie.
Wśród więźniów byli donosiciele, którzy próbowali wydobyć od nich potrzebne faszystom informacje. Jekaterina Własowa powiedziała, że cieszyli się oni „zaufaniem i przywilejami”. Zwłaszcza Stepan Timofiejew „śledził więźniów i donosił do sztabu lub w rozmowie z wartownikami o takich przypadkach”.
Ich celem była Wielka Finlandia
Fińskie obozy były częścią zakrojonego na wielką skalę planu stworzenia czystego etnicznie państwa Wielka Finlandia, proklamowanego przez feldmarszałka Mannerheima. Jeszcze przed rozpoczęciem ofensywy podpisał rozkaz nr 132, którego czwarty punkt głosił: „Ludność rosyjska musi zostać zatrzymana i wysłana do obozów koncentracyjnych”.
– Wszystko to jest niczym innym jak przejawem umyślnego ludobójstwa ludności cywilnej. Co więcej, chodziło o wdrożenie przez fińskie dowództwo polityki rasowej zmierzającej do zagłady Rosjan. Ludność nienarodowa masowo, całymi rodzinami, w tym małe dzieci, była wysyłana do obozów pracy, które w wielu przypadkach okazały się obozami śmierci – wyjaśniła w rozmowie ze Sputnikiem Jelena Małyszewa, dziekan Wydziału Archiwalnego Instytutu Historyczno-Archiwalnego Rosyjskiego Państwowego Uniwersytetu Humanistycznego.
Jelena Małyszewa twierdzi, że nazwiska gorliwych wykonawców zbrodniczych rozkazów nie są tajemnicą.
„Zostali wymienieni w zeznaniach więźniów fińskich obozów, którym udało się przeżyć. Pamięć ludzka może zostać wymazana, ale te nazwiska zostały zachowane w dokumentach archiwalnych, co oznacza, że zbrodnie nie są bezosobowe i nie przedawnią się” – podkreśliła Małyszewa.