Stone w wywiadzie dla niemieckiego wydania „Vogue” podzieliła się swoimi wspomnieniami o pracy aktorskiej w Hollywood, o braku samoakceptacji i swoim podejściu do starzenia się. Jak się okazuje po skończeniu 40 lat aktorka nie była w stanie na siebie patrzeć.
62-letnia obecnie Stone wyznała, że właśnie po czterdziestce zaczęła gwałtownie reagować na zmiany w wyglądzie zewnętrznym.
Wchodziłam do łazienki z butelką wina, zamykałam drzwi i mówiłam sobie, że nie wyjdę dopóki nie zaakceptuję całkowicie swojego ciała. Zaczynałam płakać, kiedy widziałam swoją starzejącą się twarz i ciało w lustrze. Ale nikt nie jest wobec tego bezsilny, można spowolnić ten proces, jeżeli przestrzega się dyscypliny i trenuje – podkreśliła Stone.
Według niej, żeby utrzymać świetną figurę tańczy 3-4 razy w tygodniu. Oprócz tego nie zakrywa okien na noc, żeby rano mogła łatwiej się obudzić i nie psuć rytmu snu.

Stone wspomniała też historię swojej choroby. Dramatyczne wydarzenie zakłóciło jej karierę, finanse i małżeństwo, zmuszając gwiazdę do spędzenia lat na poprawie zdrowia, nauce mówienia, a nawet prawidłowego widzenia. W 2001 roku doznała udaru mózgu, wówczas lekarze mówili, że szanse na przeżycie ma niewielkie, właściwie 5%. Jednak mimo wszystko udało jej się przeżyć i wrócić do sprawności fizycznej.
Aktualnie, jak podkreśliła aktorka, inaczej podchodzi do oceny siebie. Wie, na co zapracowała, ma swoje wartości i własne podejście do życia, z którego czerpie radość.