„Podczas gdy wszyscy siedzimy w domu, wszystkie teatry są zamknięte, nie można kupić biletów. A teatr kosmiczny ciągle działa. (...) Głównymi bohaterami są prawdziwe gwiazdy, planety, Słońce i Księżyc. Ostatnio mogliśmy obserwować superksiężyc, a teraz zbliża się kolejny, nie mniej interesujący spektakl, który nazywa się deszcz meteorów Lirydy” – powiedziała Koszman.
Przypomniała, że Lirydy są widoczne na niebie, gdy Ziemia przelatuje przez ślad pyłu pozostawiony przez kometę Thatchera. Nasza planeta porusza się po swojej orbicie z prędkością około 30 kilometrów na sekundę, a meteory, które powstają, gdy cząsteczki pyłu komety uderzają w atmosferę i pędzą na powierzchnię z prędkością 48 kilometrów na sekundę. Świadczy to o tym, że meteory lecą nam naprzeciw.
Radiant, czyli punkt, z którego meteory jakby wylatują, znajduje się w gwiazdozbiorze Lutni. Aby go znaleźć na niebie, trzeba spojrzeć na jasną gwiazdę Vegę, która będzie widoczna nad wschodnim horyzontem. Astronom uważa, że w noc z wtorku na środę na niebie będzie można zobaczyć 15-18 meteorów.
Trzeba patrzeć na Vegę, a im bliżej poranka, tym lepiej. Najlepiej oglądać Lirydy po północy aż do rana. Radiant będzie podnosił się coraz wyżej i stopnieje w promieniach słonecznych. Jedyne, co może przeszkadzać, to pogoda, chmury, ale mam nadzieję, że w tę noc będzie czyste, gwiaździste niebo. Życzę dobrych obserwacji – podsumowała Koszman.