Brytyjczycy i Amerykanie walczyli wówczas z dwiema czy trzema niemieckimi dywizjami w Afryce Północnej, co było niczym w porównaniu z frontem radzieckim. Zachodnia opinia publiczna wiedziała, kto ponosi ciężar wojny przeciwko Wehrmachtowi. W 1942 roku 80% dywizji Osi zostało skierowanych przeciwko Armii Czerwonej. Na początku 1943 roku na froncie wschodnim było 207 niemieckich dywizji. Powiedzmy, że 1,5% udziału zachodnich sojuszników w ciężarze walki naziemnej z Wehrmachtem nie było równym rozkładem poświęcenia. Churchill wiedział o tym i uspokajając czasem wyrzuty sumienia, lubił wspominać o brytyjsko-amerykańskim bombardowaniu Niemiec. Winston wiedział również, że walka na ziemi kosztowała o wiele więcej żyć ludzkich niż walka w powietrzu czy na morzu.
Niemcy podjęły ostatnią ofensywę na łuku kurskim w lipcu 1943 roku. Ta operacja zakończyła się porażką. Armia Czerwona rozpoczęła następnie kontrofensywę na Ukrainie, która doprowadziła do wyzwolenia Kijowa w listopadzie. Dalej na północ Smoleńsk, zachodnia brama Moskwy, został uwolniony miesiąc wcześniej.
Duch narodu radzieckiego i ich Armii Czerwonej był ogromny. Korespondent wojenny Wasilij Siemienowicz Grossman uchwycił jej istotę w swoich czasopismach. „Noc, śnieżyca” – napisał na początku 1942 roku – „Pojazdy, artyleria. Poruszają się w ciszy. Nagle słychać ochrypły głos: «Hej, którędy do Berlina?». Ryk śmiechu”.
Kobiety walczyły u boku mężczyzn jako snajperzy, strzelcy, czołgiści, piloci, pielęgniarki, partyzantki. Utrzymywały także tyły. „Wioski stały się królestwem kobiet” – pisał Grossman.
„Prowadzą traktory, stróżują w magazynach i stajniach… Kobiety dźwigają na ramionach wielki ciężar pracy. Dominują… wysyłają na front chleb, samoloty, broń i amunicję”. Kiedy wojna toczyła się na Wołdze, nie wypominały swoim mężom, że oddali tyle ziemi. „Kobiety patrzą i nic nie mówią” – pisał Grossman. „… ani jednego gorzkiego słowa”. Ale w wioskach blisko frontu czasami mówiły.
Czy jednostki Armii Czerwonej mogłyby zająć polską stolicę?
Tymczasem zachodni sojusznicy zaatakowali Włochy. Stalin długo domagał się drugiego frontu we Francji, czemu Churchill się opierał. Chciał zaatakować „czuły punkt” Osi, nie aby pomóc Armii Czerwonej, ale aby utrudnić jej posunięcie się na Bałkany. Pomysł polegał na szybkim przemieszczeniu się do włoskiego buta, a następnie skierowaniu się na wschód na Bałkany, aby uniknąć Armii Czerwonej. Droga do Berlina prowadziła jednak na północny wschód. Plan Churchilla okazał się porażką. Zachodni sojusznicy dotarli do Rzymu dopiero w czerwcu 1944 roku. We Włoszech było około 20 niemieckich dywizji walczących z większymi siłami alianckimi. Na Wschodzie było jeszcze ponad dwieście dywizji Osi, czyli dziesięć razy więcej niż we Włoszech. Zwiększyło to brytyjsko-amerykański udział ciężaru walki z Wehrmachtem z 1,5% do 10%, co stanowi duży wzrost dla zachodnich sojuszników.
Na początku sierpnia jednostki Armii Czerwonej znalazły się na wschodnich obrzeżach Warszawy. Czy mogłyby zająć polską stolicę? Polska Armia Krajowa, podziemny ruch oporu, myślała, że mogły.
Armia Krajowa, pod kontrolą Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie w Londynie, licząc na to, że Wehrmacht planuje opuścić polską stolicę, 1 sierpnia 1944 roku zaatakowała niemieckie siły. Rozpoczęto tę operację bez narady z dowództwem Armii Czerwonej. Celem było przejęcie kontroli nad Warszawą przed przybyciem Armii Czerwonej i przywrócenie autorytetu tzw. londyńskich Polaków.
Nie była to akcja mająca na celu pomoc Armii Czerwonej, ale raczej utrudnienie jej działań poprzez przywrócenie autorytetu przedwojennego antyradzieckiego polskiego rządu.
Polacy i Rosjanie mieli wiele powodów do nienawiści lub nieufności wobec siebie, sięgających sześciu wieków wstecz. W latach 1919-1920 toczyli wojnę o sporne pogranicza. W latach międzywojennych strona radziecka podejmowała próby polepszenia relacji, jednak polski rząd je odrzucał. W styczniu 1934 roku Polska podpisała pakt o nieagresji z Niemcami i stała się niszczycielem radzieckich propozycji bezpieczeństwa zbiorowego i wzajemnej pomocy przed nazistowską agresją. Naczelne dowództwo Armii Czerwonej uważało Polskę za potencjalnego niemieckiego sojusznika na wypadek wojny.
W 1938 roku Polska była sojusznikiem lub przynajmniej wspólnikiem Hitlera w poćwiartowaniu Czechosłowacji, a 11 miesięcy później stała się jego ofiarą.
Nazistowsko-radziecki pakt o nieagresji powinien być uważany za bezpośredni wynik porozumień monachijskich, a bardziej ogólnie – porażki radzieckiej polityki bezpieczeństwa zbiorowego z końca 1933 roku odrzuconej przez Paryż i Londyn.
Wydarzenia te umocniły zerwanie stosunków między ZSRR a Rządem Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie. Moskwa słusznie uważała londyńskich Polaków za nieprzejednanych wrogów. Na początku 1944 roku radzieckie władze nie wiedziały, czy powojenna Polska będzie przyjacielem, czy wrogiem, ale nie pozostałyby bezczynne i nie pozwoliłyby na utworzenie wrogiego rządu w Warszawie.
Najwyższe dowództwo radzieckie było wściekłe na londyńskich Polaków, którzy stworzyli dla nich wojskowy i polityczny bałagan, ale błędem byłoby oskarżanie Armii Czerwonej o siedzenie z założonymi rękami, podczas gdy Polacy w Warszawie walczyli samotnie przeciwko Wehrmachtowi.
W pośpiechu na zachód Armia Czerwona przekroczyła linię zaopatrzenia, musiała odpocząć i zregenerować się. Siły radzieckie nie mogły wziąć Warszawy z marszu, a front polski nie był jedynym radzieckim priorytetem wojskowym. Niemniej jednak w połowie września Armia Czerwona i sojusznicza Pierwsza Armia Wojska Polskiego próbowały przedostać się do Warszawy. Radzieckie lotnictwo wykonało prawie 5000 lotów w celu wsparcia oporu w Warszawie, z czego połowa miała zrzucić zapasy. Na początku października radzieckie naczelne dowództwo uznało, że nie mogło wtedy przejąć Warszawy, a niedługo później ocaleni polscy powstańcy poddali się Niemcom.
Historycy często debatują o tym, kiedy nastąpił decydujący zwrot bitwy w Europie. Niektórzy proponują datę 22 czerwca 1941 roku, dzień, w którym Wehrmacht przekroczył radzieckie granice. Inni wskazują na bitwy pod Moskwą, Stalingradem czy Kurskiem. Podczas wojny zachodnia opinia publiczna wydawała się bardziej wspierać Armię Czerwoną niż niektórzy zachodni przywódcy, na przykład Churchill. Roosevelt był lepszym, bardziej pragmatycznym przywódcą politycznym, który z łatwością rozpoznał dominującą rolę Związku Radzieckiego w wojnie z nazistowskimi Niemcami.
Armia Czerwona, jak powiedział Franklin Delano Roosevelt jednemu wątpliwemu generałowi w 1942 roku, zabijała więcej niemieckich żołnierzy i miażdżyła więcej niemieckich czołgów niż wszyscy inni alianci razem wzięci.
Roosevelt wiedział, że Związek Radziecki jest filarem antynazistowskiej koalicji w Europie. Nazywam Franklina Delano Roosevelta ojcem chrzestnym „wielkiego sojuszu”. Niemniej jednak w cieniu czaili się zwykli hejterzy Związku Radzieckiego, którzy czekali tylko na swój czas, zanim ponownie się pojawili. Im większa pewność zwycięstwa nad nazistowskimi Niemcami, tym stali się bardziej głośnymi i stanowczymi wrogami wielkiego sojuszu (koalicji antyhitlerowskiej – red.).
„Ofiarowaliście aluminium, my natomiast rzeki krwi”
W rosyjskim serialu „Istrebiteli” (red. – „Niszczyciele”) jest kilka świetnych kwestii.
„Mam do ciebie pytanie” – mówi młody pilot Armii Czerwonej do swojego komisarza politycznego. „Dawaj”, kiwa głową komisarz polityczny. „Naród radziecki walczy od trzech lat… A oni [Wielka Brytania i Stany Zjednoczone] wciąż nie otworzyli drugiego frontu. Jakimi są sojusznikami?”. Komisarz polityczny nie odpowiedział. Czy musiał?
Gdy tylko wojna się skończyła, ci sami „sojusznicy” zaczęli myśleć o kolejnej wojnie, tym razem przeciwko Związkowi Radzieckiemu.
W tym roku rządy USA i Wielkiej Brytanii wciąż musiały walczyć z opinią publiczną. Przeciętny mieszkaniec Europy i Stanów Zjednoczonych bardzo dobrze wiedział, kto dźwigał największy ciężar przeciwko Wehrmachtowi. Nie można było wznowić starej polityki nienawiści wobec Związku Radzieckiego w ten sposób, nie zatracając pamięci o roli Armii Czerwonej we wspólnym zwycięstwie nad nazistowskimi Niemcami. Tak więc wspomnienia nazistowsko-radzieckiej nieagresji w sierpniu 1939 roku zostały wyciągnięte z szafy, chociaż wspomnienia wcześniejszego brytyjsko-francuskiego sprzeciwu wobec radzieckich propozycji zbiorowego bezpieczeństwa przeciwko nazistowskim Niemcom, a zwłaszcza zdrady Czechosłowacji, zostały pominięte w nowej zachodniej narracji. Podobnie jak złodzieje w nocy, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone włamały się do prawdziwej relacji o zniszczeniu nazistowskich Niemiec. Na zachodzie trwała walka o zapamiętanie Związku Radzieckiego w nierozerwalnym związku z paktem o nieagresji i zapomnienie o kolosalnej roli Armii Czerwonej w rozgromieniu Wehrmachtu.
Ilu z was widziało jakiś hollywoodzki film, w którym lądowanie w Normandii jest wielkim punktem zwrotnym wojny? „A co gdyby lądowania się nie powiodły” - często się słyszy? „Och… nic takiego” – to właściwa odpowiedź.
Wojna trwałaby dłużej, to prawda, a Armia Czerwona umieściłaby swoje flagi na plażach Normandii, nadchodząc ze wschodu. Są też filmy o alianckiej kampanii bombowej przeciwko Niemcom, „decydującemu” czynnikowi w wygraniu wojny. W hollywoodzkich filmach o II wojnie światowej Armia Czerwona jest niewidoczna. To tak, jakby Wielka Brytania i Stany Zjednoczone żądały laurów, na które nie zasłużyły… jak żołnierze noszący medale za męstwo innych.
Trudne czasy „fałszywej historii”
Jednak w Rosji kłamliwa propaganda Zachodu nie przynosi żadnego efektu. Związek Radziecki, a także Federacja Rosyjska, wyprodukowały własne filmy o II wojnie światowej, ostatnio o obronie twierdzy brzeskiej i Sewastopola oraz bitwie pod Stalingradem.
9 maja każdego roku Rosjanie wspominają miliony żołnierzy, którzy walczyli i zginęli, oraz miliony cywilów, którzy ucierpieli i zginęli z rąk nazistów. Weterani, z każdym rokiem jest ich coraz mniej, wychodzą w mundurach, które niezbyt pasują, lub w wytartych kurtkach pokrytych medalami wojennymi i orderami.
„Traktuj ich z taktem i szacunkiem” – pisał Żukow w swoich wspomnieniach: „To niewielka cena po tym, co zrobili dla ciebie w latach 1941-1945”. Jak sobie poradziliście, zastanawiałem się, obserwując ich kilka lat temu w Dniu Zwycięstwa, jak sobie poradziliście, żyjąc nieustannie ze śmiercią, smutkiem i przeciwnościami losu?
Teraz każdego roku w Dniu Zwycięstwa maszeruje „Nieśmiertelny Pułk”. Rosjanie w miastach i miasteczkach w całym kraju i za granicą maszerują razem, niosąc duże zdjęcia członków rodzin, mężczyzn i kobiet, którzy walczyli na wojnie. „Pamiętamy” – chcą powiedzieć: „i nigdy cię nie zapomnimy”. W tej bitwie o wspomnienia Zachód nie może wygrać.