Unijny korpus dyplomatyczny działający przy KE jest krytykowany za to, że złagodził, pod wpływem Chin, raport na temat dezinformacji. Powodem miała być rzekomo interwencja Pekinu, który ostrzegał, że relacje z Unią ulegną pogorszeniu, jeśli w raporcie Chiny zostaną oskarżone o wybuch epidemii COVID-19.
Według Anny Fotygi ostatni raport specjalnej unijnej grupy, której zadanie to przeciwdziałanie wrogiej propagandzie, był bardziej ogólny niż poprzednie, „rozmyty”. Szef dyplomacji UE Josep Borrell zaprzecza, jakoby raport został złagodzony pod presją Chin. „Jest mocny w wymowie. Proszę go przeczytać” – mówił.
Jak tłumaczy Josep Borrell, wersje do użytku wewnętrznego i do publikacji mają prawo się różnić.
W świetle doniesień, że wysoki rangą unijny dyplomata miał przekazywać wrażliwe informacje Chinom, uzyskanie bardzo jasnej odpowiedzi w sprawie chińskich działań jest niezwykle dla nas ważne – twierdziła europosłanka PiS.
Czy koronawirusa można wykorzystać do własnych celów?
„Nie możemy pozwolić krajom takim Rosja i Chiny, by wykorzystywały kryzys do odciągnięcia uwagi od własnych problemów, braków jeśli chodzi o reakcję na kryzys i przestrzeganie praw podstawowych” - głosi jeden z fragmentów szykowanej rezolucji.
„Dostrzegane są wysiłki Kremla, w odwróceniu uwagi, skierowaniu uwagi zachodniego świata na fałszywe źródła problemu, rozsiewane są teorii spiskowe” - powiedziała europosłanka Anna Fotyga dodając, że poza Rosją, takimi „ośrodkami dezinformacji” są według niej Chiny i Iran.