Szerząca się epidemia COVID-19 w USA spowodowała, że kolejne amerykańskie stany wprowadzają ułatwienia w procedurze głosowania korespondencyjnego. Zmiany dotyczą prawyborów prezydenckich, które zostały przesunięte na czerwiec i lipiec, a także zaplanowanych w listopadzie wyborów prezydenckich i do Kongresu.
„Amerykanie mogą głosować [korespondencyjnie] nawet ze stacji kosmicznej” – napisał na Twitterze europoseł Jacek Saryusz-Wolski. Polityk udostępnił także nagranie wideo z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), na którym astronauta Andrew Morgan zachęca do skorzystania z korespondencyjnej formy głosowania.
Amerykanie mogą głosować [korespondencyjnie]
— Jacek Saryusz-Wolski (@JSaryuszWolski) May 2, 2020
nawet ze stacji kosmicznej https://t.co/wHMYNToWRo
Głosowanie made in Poland
Projekt ustawy o tegorocznych wyborach prezydenckich w formie wyłącznie korespondencyjnej autorstwa posłów PiS jest nadal procedowany w Senacie. Mimo to rząd uruchomił już machinę związaną z przygotowaniem głosowania „w kopertach”. Senat ma się zająć ustawą na posiedzeniu w dniach 5 i 6 maja. Ale czy zdąży?
Sprawą sporną pozostają adresy, pod jakie trafią pakiety do głosowania. Część samorządów nadal odmawia udostępnienia spisów wyborców.
Fala krytyki
Większość opinii, jakie przygotowano dla senatorów, jest krytyczna i podważa konstytucyjność przepisów.
Sąd Najwyższy w opinii sporządzonej dla Senatu napisał, że ustawa ws. głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich, z powodu trybu, w jakim została uchwalona przez Sejm oraz ze względu na liczne wady merytoryczne, nie powinna być przedmiotem dalszych prac legislacyjnych.
SN uważa, że ustawa „w sposób zasadniczy ogranicza kompetencje Państwowej Komisji Wyborczej w zakresie organizacji wyborów prezydenckich oraz marginalizuje rolę komisji wyborczych szczebla podstawowego w uwiarygodnieniu procesu głosowania”.
Zmiana tożsamości wyborów prezydenckich, dokonana opiniowaną ustawą, polega również na powierzeniu ich organizacji i przebiegu ministrom właściwym do spraw: aktywów państwowych i spraw zagranicznych, a więc przedstawicielom władzy wykonawczej, którzy podobnie jak Prezydent RP reprezentują czynnik polityczny – czytamy w opinii.
Jak wskazał SN, „częścią wyborów prezydenckich jest kampania wyborcza, a jej naturalnym elementem są bezpośrednie spotkania kandydatów na prezydenta z elektoratem”.
Ze względu na zakaz organizowania zgromadzeń publicznych, będący jedną z konsekwencji stanu epidemii ogłoszonego kilka tygodni temu na całym terytorium RP, kandydaci zarejestrowani w wyborach zarządzonych na dzień 10 maja 2020 r. nie mają zapewnionych równych szans w zakresie skutecznej rywalizacji o urząd prezydenta – podkreślono w opinii i zaznaczono, że „w tym ujęciu wyborów, których dotyczy opiniowana ustawa, nie można uznać za równe”.
Sąd Najwyższy wyraził także obawę, że nie ma żadnej gwarancji, że dane ze spisów wyborców przekazane Poczcie Polskiej nie zostaną przejęte przez osoby nieuprawnione. W ocenie SN „ustawa sprowadza więc zagrożenie dla bezpieczeństwa i prywatności wyborców w ogromnej skali”.
Ustawę krytykują także: Komisja Legislacyjna Naczelnej Rady Adwokackiej, Fundacja Odpowiedzialna Polityka, liczni samorządowcy i organizacje, które ich skupiają, w tym Związek Miast Polskich i Zarząd Gmin Wiejskich RP.