Od 1936 roku budowano w Polsce z rozmachem tzw. Centralny Okręg Przemysłowy, którego częścią miały być ulokowane w Mielcu Polskie Zakłady Lotnicze. To w moim rodzinnym mieście składano m.in. jeden z bardziej nowoczesnych samolotów bombowych PZL-Łoś. Być może właśnie dlatego Niemcy już 2 września zbombardowali te zakłady, jako posiadające znaczenie strategiczne. Wojska niemieckie wkroczyły 8 września 1939 i tak rozpoczęła się trwająca prawie 5 lat okupacja naszego miasta. Pamięta to moja babcia, która wówczas była zaledwie kilkuletnią dziewczynką, ale te wspomnienia zostały jej na całe życie:
„Dzieci to nawet bawiły się w tę wojnę i okupację, dla nas wyglądało to inaczej, choć wszyscy czuliśmy niepokój; rodzice ostrzegali nas przed kontaktami z Niemcami, ale nie do końca rozumieliśmy sytuację w jakiej się znaleźliśmy.”
„Pamiętam, że Dębicki, mielecki księgarz, miał nadpalone włosy, starsi mieszkańcy mówili nam, że starał się ratować Żydów, był bardzo szanowany w całym mieście”.
Kroniki z historii Mielca podają informację, iż Eugeniusz Dębicki znalazł się w grupie kilkudziesięciu osób aresztowanych przez Gestapo pod zarzutem przynależności do ZWZ (poprzedniczka Armii Krajowej) i kolportowania niepodległościowych ulotek.
„Była noc, po mieście i okolicach grasowało Gestapo i aresztowało wielu ludzi, w Mielcu rzadko przejawiały aktywność inne niż wojskowe oddziały niemieckie, dlatego wszystkim bardzo to utkwiło w pamięci, także dzieciom”.
Rzeczywiście, w mieście, tak jak i w całej Polsce, funkcjonowały komórki podziemia, które od początku okupacji były aktywne. Gwoli ścisłości, podobne „interwencje” Gestapo zdarzały się w okolicach jeszcze kilkakrotnie. To właśnie w rejonie Mielca działał znany na cała Polskę oddział „Jędrusiów”, a od wiosny 1942 roku także oddział Gwardii Ludowej, podległy Polskiej Partii Robotniczej.
Kres rządów hitlerowców w Mielcu nadszedł w nocy z 5 na 6 sierpnia 1944 roku. Niemcy w okolicy byli już otoczeni ze wszystkich stron, a po krótkim natarciu Armii Czerwonej na zakłady lotnicze, Wehrmacht zdecydował o ewakuacji z miasta. Następnego dnia część oddziału Armii Krajowej oraz żołnierze radzieccy byli już w mieście.
„Baliśmy się, nie byliśmy do Rosjan dobrze nastawieni, mieszkali u nas i miałam z nimi nawet kilka zatargów, ale poza tym okazało się, że to porządni ludzie, zachowywali się kulturalnie, zaraz potem jak weszli, to w mieście otworzono szkoły, a życie wróciło do normy”.
W walkach o wyzwolenie miasta poległa jednak grupa żołnierzy Armii Czerwonej, której cmentarz wraz z pomnikiem „gwiazdy przechodzącej w miecz” stoi tuż przy wjeździe do centrum. To tam odbywają się rocznicowe spotkania i składanie kwiatów. Dopiero w ostatnich latach, zapewne pod wpływem zachęt płynących z „centrali”, zaczęto negować wyzwolenie Mielca, mieszając (być może celowo) dwa tematy tj. ocalenia narodu polskiego od zagłady przez Armię Czerwoną i politycznych zawirowań wokół państwa polskiego po wojnie. Doprowadziło to w końcu do demontażu Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej w 2015 roku.
A czy moje miasto wyszło na tym tak źle? Rządy powojenne rozwijały fabrykę PZL, w której w szczytowym momencie pracowało ok. 20 tys. osób. Nie było w Mielcu rodziny, która nie miałaby kogoś w tym zakładzie i z takiej rodziny wywodzę się również ja. Niewielkie przedwojenne miasteczko rozbudowano do poziomu jednego z większych miast Rzeszowszczyzny. Być może nieco niewygodna jest to historia, ale znaczenie miasta, jako strategicznego dla produkcji samolotów, wyznaczyła… wojna koreańska. To w Mielcu produkowano pierwszy myśliwiec z napędem turboodrzutowym w Polsce.
Przynależność PRL do tzw. Bloku Wschodniego otwierała nam rynki zbytu na całym świecie, a jak bardzo było to istotne pokazała… III Rzeczpospolita, w której po kilku latach funkcjonowania zakład po prostu upadł, zaś jego resztki sprzedano w ręce obcego kapitału. Dziś działa w dużo mniejszej skali i na potrzeby niepolskiego przecież właściciela.
Niezależnie jednak od tego, jak oceniamy powojenną historię miasta, trzeba sobie zdawać sprawę, że bez ofiary krwi radzieckich żołnierzy, zostałoby najwyżej zgermanizowanym przez hitlerowców terenem w ramach Generalplan Ost i choćby za ocalenie od tego losu – każdy lokalny patriota powinien co roku pokłonić się nad mogiłami poległych bohaterów z Armii Czerwonej.