RIA Novosti opublikowała unikalne świadectwa i zeznania świadków. Agencja informacyjna zamieściła już pięć materiałów dochodzeniowych dotyczących zbrodni Azowa w tajnych więzieniach SBU.
Wersja Kijowa i niespójności w dokumencie
Według wersji Kijowa 9 maja 2014 roku około 30 zwolenników DRL rzekomo zajęło oddział MSW w Mariupolu. W celu odzyskania kontroli nad nim do miasta wkroczyły oddziały Gwardii Narodowej, w tym batalion ochotniczy Azow. W środku uroczystości z okazji 9 maja w centrum miasta doszło do strzelaniny, w której zginęło co najmniej 13 osób.
Wydarzenia te znalazły odzwierciedlenie m.in. w notatce donieckiego oddziału ukraińskiej żandarmerii. Jego kopię do RIA Novosti przekazał były współpracownik SBU Wasilij Prozorow. Zwrócił on uwagę na niespójności w dokumencie.
Z notatki wynika, że „o 11:20 trzydziestu uzbrojonych napastników zaatakowało budynek oddziału MSW w Mariupolu”. Według wersji przedstawionej przez Kijów, sprawcy byli powstańcami DRL. Aby im przeszkodzić, Gwardia Narodowa i Azow przystąpiły do działania.
„Nie było tam obcych”
Po raz pierwszy publikowane są zeznania poszkodowanych tego dnia ukraińskich żołnierzy i gwardzistów – starszego sierżanta jednostki wojskowej nr 1141 Gwardii Narodowej Ukrainy Walentina Oniszczuka, żołnierza z jednostki wojskowe nr 4114 (Lwów) Romana Sapiły i naczelnika zwiadu z jednostki wojskowej nr 4114 Dmitrija Afanasjewa. Wszyscy trzej twierdzili, że nie wiedzieli, kto do nich strzelał.
Nie było tam obcych, byli tylko funkcjonariusze milicji, a nimi zajmował się batalion Azow… Sądzę, że mariupolscy milicjanci ostrzeliwali się. Zginęli w budynku – powiedział Prozorow.
Rozkaz - strzelać!
Później zatrzymano czterech zwolenników DRL – Wiaczesława Biriukowa, Aleksandra Stelnikowicza, Wiktora Skripnika i Jewgienija Drużynina. Oskarżona ich o udział w zamieszkach. Długo czekali na wyrok sądu w Mariupolu, ale w ciągu pięciu lat śledztwa sądowego Kijowowi nie udało się udowodnić, że mieli oni związek z zajęciem budynku oddziału milicji. – Budynek departamentu spraw wewnętrznych ostrzelano, (strzelano do tych – red.) którzy nie chcieli wystąpić przeciwko ludziom, przeciwko cywilom. Zostali zastrzeleni. A teraz oskarżają nas…. Staliśmy na dole, pomagaliśmy tym milicjantom wychodzić” – powiedział Biriukow.
Rozkaz strzelania do departamentu spraw wewnętrznych z broni ciężkiej i strzeleckiej wydał p.o. naczelnika miejskiego oddziału milicji Mariupola Walerij Androszczuk. Powiedział, że w budynku departamentu nie ma milicjantów, a jedynie bandyci. Chociaż były tam dwie zmiany. Zmieniano się w tym czasie, około 30 milicjantów – wyjaśnił.
Ostatecznie w grudniu 2019 roku zwolennicy DRL zostali uwolnieni w ramach wymiany więźniów między Donieckiem a Kijowem.