„Inwestycja przebiega w sposób niezakłócony”
Budowę kanału przez Mierzeję Wiślaną, który według polskich władz zagwarantuje Polsce swobodny dostęp z Zalewu Wiślanego do Morza Bałtyckiego (z pominięciem kontrolowanej przez Rosję Cieśniny Piławskiej) odwiedził wczoraj wiceminister resortu Grzegorz Witkowski.
Inwestycja strategiczna dla państwa polskiego przebiega w sposób niezakłócony, zgodnie z harmonogramem – ocenił Witkowski trwające prace w miejscowości Nowy Świat w gminie Sztutowo pomiędzy Skowronkami i Krynicą Morską.
Najnowsza aktualizacja z postępu prac na #PrzekopMierzei Wiślanej❗️
— Min. Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (@MGMiZS_GOV_PL) May 12, 2020
Dziś teren inwestycji odwiedził wiceminister Grzegorz #Witkowski.
Więcej informacji: https://t.co/zGZdbVk57n pic.twitter.com/z91WhAsDaM
Jak informuje rynekinfrastruktury.pl, w miejscu przekopu postępują prace związane z budową nabrzeża południowego na Mierzei Wiślanej. Chodzi o stworzenie warunków do tego, by materiały na budowę kanału żeglugowego łączącego Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską transportować drogą wodną. Obecnie w 50 proc. zaawansowane są prace związane z pogrążaniem ścianki szczelnej tego nabrzeża.
Czy Komisja Europejska pomoże zatrzymać prace?
Pracom w miejscu przekopu nie szkodzi ani pandemia koronawirusa, ani różnego rodzaju protesty, które prowadzą aktywiści. Jak można wyjaśnić, że budowa kanału nadal trwa?
Zatrzymać budowę aktywiści próbują na wszystkie sposoby, m.in. kolejną skargą do Komisji Europejskiej. Złożyli ją przedstawiciele Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA przy wsparciu Greenpeace Polska.
„Do złożenia skargi doprowadziły mocno zaawansowane prace na Mierzei, które są prowadzone bez ostatecznej decyzji środowiskowej. Uznaliśmy, że najwyższy czas zaangażować KE, bo działania na poziomie krajowych nie przyniosły efektów” – wyjaśnia Magdalena Figura.
Aktywiści liczą, że niezależnie od tego, na jakim poziomie prowadzone są prace w miejscu przekopu, uda się je zatrzymać.
KE ma szereg możliwości podjęcia interwencji zgodnych z procedurami unijnymi w ramach tzw. procedury naruszeniowej. Oczekujemy, że finalna reakcja KE doprowadzi do zatrzymania tej inwestycji – mówi przedstawicielka Greenpeace Polska.
Szkody w środowisku naturalnym i straty w turystyce
„Największe szkody mogą przynieść prace na samym Zalewie Wiślanym i ewentualne późniejsze użytkowanie drogi wodnej. Mamy jednak nadzieję, że do tego nigdy nie dojdzie” – mówi Magdalena Figura.
Aktywiści nie po raz pierwszy zwracają uwagę na zwiększenie kosztów inwestycji – z początkowych 880 mln do 2 mld zł w ciągu roku. Jak wcześniej zauważył w rozmowie ze Sputnikiem Paweł Pomian ze stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA, oprócz niszczenia przyrody, „chodzi też o marnowanie pieniędzy polskich podatników, ponieważ ta inwestycja jest coraz droższa, coraz bardziej kosztowna dla nas wszystkich”. Czy to nie koniec wzrostu kosztów przedsięwzięcia?
To ponownie pytanie do inwestora. Obawiamy się jednak, że 2 mld zł nie są finalnym kosztem tej inwestycji. To są oczywiście ogromne pieniądze, które mogłyby zostać zainwestowane gdzie indziej, natomiast szkody w środowisku naturalnym, a co za tym idzie? Straty np. w turystyce są trudne do oszacowania i będą odczuwalne znacznie dłużej – twierdzi Magdalena Figura.
Polska może rozwijać się bez uzgodnienia tego ze wschodnim sąsiadem
„Z tego, co mi wiadomo, nasz kraj jest niezależny od Rosji i może rozwijać się bez uzgodnienia tego ze wschodnim sąsiadem na wszystkich poziomach: gospodarczo, społecznie, militarnie” – mówi Magdalena Figura.
Natomiast niezbędne jest, żeby w tym rozwoju Polska brała pod uwagę te wyjątkowe zasoby, jakimi jest środowisko naturalne. Przekop jest problemem ekologicznym. Mrzonką o prężnym transporcie towarowym i kwitnącej turystyce wodnej na Zalewie Wiślanym. W rezultacie mogą być ogromne straty w środowisku, co może doprowadzić do upadku turystyki w tym regionie, załamania się rybołówstwa i utraty szczególnych walorów przyrodniczych tego regionu. A właśnie one daje potencjał na realny rozwój – dodaje.
„Niech ktoś z Warszawy przyjedzie tutaj podczas burzy 30 metrów na sekundę”
Przeciwnicy przekopu Mierzei Wiślanej zwracają na siebie uwagę nie pierwszy raz. Jak już informowaliśmy, w lutym przedstawicieli „Obozu dla Mierzei” zorganizowali akcję „Nagi walentynkowy protest”, polegającej na tym, że na terenie inwestycji rozstawili oni łóżko, rozebrali się do naga i spędzili pod kołdrą kilka godzin. Ten „nagi protest” nawiązywał do akcji Johna Lennona i Yoko Ono z 1969 roku i miał na celu zwrócenie uwagi na brak czułości wobec przyrody i stosowanie przez rząd odnośnie mierzei „rozwiązań siłowych”, powiedzieli autorzy protestu.
Zgadza się z nim miejscowy rybak Bogdan Malanin:
Niech ktoś z Warszawy przyjedzie tutaj podczas burzy 30 metrów na sekundę. Zobaczy, jak stoi na wydmach. Brzeg podczas sztormu rozmywa się w oczach. Mierzeja stała się już tak wąska, że trzeba jej strzec, a nie „dziurawić”.
„Polacy nie rozumieją, że mierzeja pójdzie w pieruny? Nie mają specjalistów?” – zastanawia się.