W poniedziałek 8 czerwca resort aktywów państwowych ogłosił decyzję o tymczasowym wstrzymaniu wydobycia w 12 śląskich kopalniach. Zdaniem wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina decyzja ta jest podyktowana troską o bezpieczeństwo załóg górniczych. Sasin podczas konferencji prasowej wyraził wdzięczność wobec górników i związków zawodowych za postawę i zrozumienie. – Te działania muszą być podjęte dla dobra całej społeczności – podkreślił.
Ministerstwo zapewniło, że zatrudnieni w objętych przestojem kopalniach górnicy otrzymają 100 proc. wynagrodzenia. Wicepremier zaznaczył, że zachowanie wynagrodzenia było istotne, ponieważ to nie górnicy odpowiadają za to, że w kopalniach doszło do zarażeń. Dlatego zdaniem ministra nie powinni ponosić za to strat ekonomicznych.
W kopalniach mają być prowadzone roboty niezbędne do zabezpieczenia zakładów przed zagrożeniami naturalnymi oraz te prace, które pozwolą na powrót do normalnej produkcji po 3 tygodniach. Tyle ma też potrwać postój w 10 kopalniach Polskiej Grupy Górniczej i dwóch kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Jak podaje Polskie Radio, łącznie objęte trzytygodniowym przestojem zakłady zatrudniają niemal 34,5 tys. osób.
Związkowcy przeciwni
Utrzymywanie tylko minimalnego zatrudnienia, jak jest to przewidywane w decyzji wicepremiera Sasina, mogłoby spowodować naprawdę katastrofalne skutki dla górników, którzy tam pracują – powiedział szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.
Związkowcy podkreślają, że ogniska epidemii w kopalniach zostały wykryte i są pod kontrolą. Pytają, kto zapłaci za całą operację. Jak mówią, nie ma podstaw prawnych, by wypłacić górnikom pełne wynagrodzenie za czas postoju.