Rozmowy zapowiadały się na tak trudne, że przeniesiono na później inne kontrowersyjne projekty unijne, m.in. nowy plan reformy migracyjnej przesunięto z czerwca na jesień.
Łakomym kąskiem do podziału był pakiet opiewający na 1,824 bln euro (to o 13 mld euro mniej, niż proponował szef Rady Europejskiej przed nieudanym szczytem UE w lutym), na który składa się wieloletni budżet oraz fundusz odbudowy po pandemii COVID-19.
„Oszczędne” stolice wolałyby, żeby więcej środków miało formę kredytów. Według tej grupy taki mechanizm nie powodowałby spłaty długu ze składek członkowskich.
„Deal!”czyli umowa zastała dokonana
W końcu we wtorek rano przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel napisał na swoim profilu twitterowym krótkie „Deal!”. Przywódcy państw Unii Europejskiej osiągnęli porozumienie, zgodnie z którym budżet Unii Europejskiej na lata 2021-2027 ma wynieść 1,074 biliona euro. Oprócz tego, po zaciętych sporach porozumienie zakłada powołanie funduszu odbudowy o wartości 750 mld euro. Z tej sumy 390 mld euro będą stanowiły bezzwrotną pomoc, a 360 mld euro pożyczki. Początkowo fundusz miał się składać z 500 mld euro grantów oraz 250 mld pożyczek. Wspomniane 750 mld euro mają być pożyczone na rynkach finansowych.
„UE nie jest bankomatem”
Ostro dyskutowano przy tym kwestię uzależnienia unijnych pieniędzy od stanu przestrzegania praworządności w krajach członkowskich.
UE nie jest bankomatem, dlatego w zasady budżetowe musi być włączony mechanizm gwarantujący poszanowanie praworządności przez państwa członkowskie – przekonywał w piątek szef Parlamentu Europejskiego David Sassoli.
Premier Luksemburga Xavier Bettel bronił zapisów w sprawie praworządności.
Europa to nie jest supermarket, z którego można wybierać sobie to co się nam podoba. Europa to też wartości – mówił Bettel.
Praworządność ważnym elementem w kwestii rozdzielania funduszy
Zarówno Polska, jak i Węgry nie chciały się zgodzić na powiązanie wypłat z przestrzeganiem zasad praworządności. Brak zgody na taki mechanizm premier Morawiecki argumentował tym, że „politycznie motywowane państwa będą podejmowały za nas decyzje w sprawach, co do których nie będziemy czuli żadnych zobowiązań".
Polscy dyplomaci co prawda próbowali przekonywać, że Polska i Węgry osiągnęły w tej sprawie wszystko, co chciały. Źródła rządowe podawały nawet, że wykreślono warunkowość. Przekonywali o tym także premierzy Polski i Węgier. Tym czasem szef Rady Europejskiej Charles Michel chwali się , że pierwszy raz w historii Europy jest połączenie między praworządnością a wydawaniem środków.
Wyniki negocjacji komentuje dla Sputnika polityk, były poseł na Sejm kilku kadencji profesor Tadeusz Iwiński.
„Słowa ulatują, rzeczy zapisane zostają”
„Nie ma już autora, który po raz pierwszy sformułował tezę, że jedyną pewną rzeczą w obecnych czasach jest niepewność. I to jest prawda. Żyjemy w czasach niepewności. Świat się bardzo zmienia. W istocie mamy dzisiaj pięciu graczy w skali globalnej. Ten szczyt dowodził tego, że jednym z graczy jest Unia Europejska, obok Stanów Zjednoczonych, Chin, Rosji – głównie ze względu na potencjał militarny – i Indii, których rola będzie coraz większa. Widać, że tylko Unia jako całość, teraz osłabiona po wyjściu Wielkiej Brytanii, może odgrywać istotną rolę na arenie międzynarodowej. Ważne jest to, na ile interes wspólny Unii Europejskiej ma wziąć górę nad interesami poszczególnych państw”.
W moim przekonaniu to jest konieczne, bo Unia może tylko jako całość stawić czoła tej zmieniającej się sytuacji międzynarodowej. Realizacja zapisów Porozumienia będzie zależała od tego, jak siły rządzące poszczególnych państw będą to interpretowały. W przeciwnym razie tylko USA i Chiny będą decydować o przyszłych losach świata – uważa rozmówca Sputnika.
Sądzi, że teraz wielu dyplomatów, ludzi nauki i prawników, będzie spierało się, jaka jest interpretacja poszczególnych zapisów Porozumienia.
Dla Polski jest bardzo ważne rolnictwo, na co zmniejszone są wydatki. Jednak w segmencie związanym z rolnictwem najwięcej korzystają Francja i Polska – twierdzi pan Iwiński.
„W Polsce mamy nie tylko kryzys ekonomiczny, ale i spory o rząd. Sytuacja jest nie do końca jasna, wszystko jest ze sobą powiązane” – dodaje.
Bez Rosji ani rusz!
Na prośbę Sputnika skomentować wiadomość o tym, że na wniosek europosłanki Anny Fotygi Komisja Europejska za zgodą wysokiego przedstawiciela UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josepa Borrella przeznaczyła 4 mln euro na walkę z rosyjską „dezinformacją” w 2020 roku prof. Iwiński powiedział, że pana Borrella zna osobiście.
On też musi stawiać czoła rozmaitym wyzwaniom, musi stale znajdować kompromisy między interesami poszczególnych dużych państw – tłumaczy.
„Oczywiście, to jest kwestia sporna, ale generalnie walka z dezinformacją jest na pewno zupełnie nowym zjawiskiem, które w wielu wyborach odgrywały, odgrywają i będą odgrywać istotną ale negatywną rolę” – w taki oto sposób zrelacjonował pomysł Anny Fotygi prof. Iwiński.