„Wielka Brytania od dawna przyznaje, że Rosja wciąż stanowi znaczące zagrożenie dla Wielkiej Brytanii i jej sojuszników, w tym w sferze zbrojeń, dezinformacji, nielegalnego finansowania, operacji wpływu i cyberataków. W związku z tym Rosja pozostaje dla rządu głównym priorytetem narodowym w sferze bezpieczeństwa” – głosi raport.
Rząd wymienia swoje metody walki z „agresywnymi działaniami” Rosji i zapewnia parlament, że w dalszym ciągu będzie odnosić się do tej kwestii bardzo poważnie. Ma zamiar między innymi „demaskować” metody pracy GRU.
Rząd zauważa także, że brytyjski parlament nie ma dowodów na to, by Rosja z powodzeniem ingerowała w proces referendum w sprawie Brexitu.
Tekst 50-stronicowego raportu wpłynął do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów 17 października ubiegłego roku. Rząd zamroził wówczas publikację, powołując się na to, że powinny poprzedzać ją „określone procesy”. W tym tygodniu utworzono nowy komitet ds. wywiadu i bezpieczeństwa, torując drogę do publikacji raportu.
Brytyjski premier Boris Johnson, pełniący wówczas funkcję szefa brytyjskiego MSZ, powiedział mediom, że Wielka Brytania nie ma danych o ingerencji Rosji w referendum w sprawie Brexitu i inne procesy polityczne.
Rosja wielokrotnie zaprzeczała oskarżeniom o próby wpływania na procesy demokratyczne w różnych krajach, a sekretarz prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow nazwał je „całkowicie bezpodstawnymi”. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, mówiąc o rzekomej ingerencji Rosji w wybory w różnych krajach, powiedział, że nie ma faktów, które to potwierdzają.
Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa skomentowała raport komitetu brytyjskiego parlamentu o rzekomej ingerencji w politykę wewnętrzną Zjednoczonego Królestwa.
Zacharowa nazwała go „rusofobią oprawioną w fejki”.
Według Zacharowej w przypadku publikacji tego dokumentu „obyło się bez sensacji”.
To doprowadziło do pojawienia się coraz lepiej prosperującego rynku pośredników – adwokatów, finansistów i agentów nieruchomości, którzy umyślnie lub sami o tym nie wiedząc, de facto byli agentami państwa rosyjskiego – powiedziała Zacharowa.
Dokument zawiera też oskarżenie o „cyberataki” i „szerzenie dezinformacji”. Kanał RT i agencja Sputnik zostały oskarżone o stronnicze naświetlanie referendum w 2016 roku w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej.
Media te miały prezentować przede wszystkim „antyeuropejską” pozycję i tym samym skłaniać czytelników i subskrybentów do głosowania za Brexitem, co rzekomo przynosiło korzyść rosyjskim władzom. Przy tym autorzy raportu sami przyznali, że „udowodnienie takich prób jest praktycznie niemożliwe”.