Historycy muzyki nazywają go „pierwszym geniuszem jazzu”. Oczywiście taka osoba nie mogłaby się urodzić nigdzie indziej jak w Nowym Orleanie. W całkowitej biedzie. Dziadek i babcia byli niewolnikami - wielki muzyk nigdy tego nie ukrywał, podobnie jak faktu, że jego ojciec pracował w zakładzie terpentyny, a jego matka utrzymywała rodzinę, chwytając się za każdą możliwą pracę. Nie wiadomo, jak Louis dostał w swoje ręce kornet - rodzaj trąbki, ale w wieku 14 lat prowadził już grupę szkolnych muzyków. Jak sam powiedział, jego droga do prawdziwego jazzu rozpoczęła się w szkole "młodych kolorowych ludzi".
W wieku 18 lat Louis został czołowym muzykiem w najlepszym zespole jazzowym Nowego Orleanu, gdzie muzyka grała zawsze i wszędzie.
Pamięć o nim z pewnością będzie wieczna. Jego wspaniałą muzykę i promienny uśmiech z pewnością będą pamiętać wszystkie pokolenia.










