„Dzisiaj, 10 sierpnia, około godziny 23.00, podczas zamieszek w Mińsku przy Prospekcie Priteckiego, tłum wzniósł barykady blokujące ruch. Podczas konfrontacji ze służbami specjalnymi, które przybyły, aby odblokować plac, jeden z protestujących próbował rzucić niezidentyfikowany ładunek wybuchowy w stronę funkcjonariuszy. Ładunek wybuchł mu w ręku i mężczyzna odniósł śmiertelne obrażenia" – okoliczności śmierci protestującego podaje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Białorusi.
Teraz na miejscu zdarzenia pracuje grupa śledcza i operacyjna, ustalane są wszystkie okoliczności incydentu
– dodała Czemodanowa.
Samochody zablokowały pojazdy wojska, które próbowały odjechać do Placu Puszkinskiego w Mińsku – informuje korespondent Sputnika.
Wcześniej jeden z uczestników akcji na Prospekcie Puszkina doznał urazu głowy w wyniku wybuchu granatu hukowego. Pierwszej pomocy udzielili sami protestujący. Po chwili podjechała do niego karetka. Lekarze zapewniają pomoc na miejscu.
Pięć radiowozów i busów z funkcjonariuszami podjechało do protestujących na Puszkinskiej. Są tam też trzy wozy strażackie i siedem karetek.
Protesty na Białorusi po wyborach prezydenckich
Wybory prezydenckie na Białorusi odbyły się w niedzielę. Przewodnicząca Centralnej Komisji Wyborczej Lidia Jermoszina oświadczyła, że urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka prowadzi we wszystkich rejonach, które powiadomiły o przeliczeniu głosów.
Policja użyła przeciwko nim gazu łzawiącego, armatek wodnych i granatów hukowych, a także usunęła protestujących z centrum miasta.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Białorusi przekazało, że po zamieszkach w kraju zatrzymano około 3 tys. osób.
W nocy z 9 na 10 sierpnia 2020 roku w kraju zarejestrowano skupiska ludzi w pobliżu lokali wyborczych i na placach centralnych w 33 miejscowościach. Łącznie za udział w niesankcjonowanych masowych zgromadzeniach zostało zatrzymanych około 3 tys. osób w całym kraju – około 1 tys. w Mińsku i ponad 2 tys. w innych regionach republiki - napisano w oświadczeniu. Jak podkreślono, w rezultacie starć ucierpiało ponad 50 osób, a także 39 pracowników policji, niektórzy z nich przebywają obecnie w szpitalu.