„Co się tyczy wyborów i tak dalej, to raz jeszcze, my nie zamierzy wtrącać się do tej sytuacji. Powtarzam, wiecie Państwo, że prezydent Putin pogratulował Łukaszence wygranej w wyborach” - powiedział Pieskow, odnosząc się do uwag dziennikarzy, że wielu europejskich liderów oświadczyło, iż nie uznaje wyborów na Białorusi.
Wcześniej szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow wyraził nadzieję, że „Białorusini tak jak wszyscy przyjaciele Białorusi za granicą (a jest ich wielu) zdołają samodzielnie poradzić sobie z własnymi problemami i nie będą chodzić na smyczy tych, dla których ten kraj potrzebny jest wyłącznie do tego, żeby zdobywać przestrzeń geopolityczną, żeby promować znaną wszystkim destrukcyjną logikę – „trzymacie albo z Rosją, albo z Europą”.
Białorusini niezadowoleni z wyników wyborów
Tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów na Białorusi rozpoczęły się masowe protesty. Ludzie zaczęli wychodzić na ulice, wyrażając swoje niezadowolenie z rezultatów nieuczciwych ich zdaniem wyborów. Masowe protesty miejscami przerodziły się w zamieszki, miały miejsce starcia protestujących z milicją. Wiele osób zostało zatrzymanych i rannych, trzech uczestników protestów zmarło.
Przedstawiciele Unii Europejskiej oraz USA oświadczyli, że nie uznają wyborów prezydenckich za uczciwe i apelują do białoruskich władz o ponowne przeprowadzenie głosowania. Podobne stanowiska zaprezentowali przedstawiciele władz Kanady i Irlandii.