Zbigniew Rau, który 20 sierpnia powołany został na stanowisko szefa dyplomacji, z wykształcenia jest prawnikiem. Ukończył Uniwersytet Łódzki, posiada naukowy stopień profesora, jest nauczycielem akademickim na swojej macierzystej uczelni. Niewielu wie, że nowy minister był na przestrzeni lat był stypendystą, a także wykładowcą na uczelniach zagranicznych: pracował w Max-Planck-Institut fuer Geschichte w Getyndze, Trinity College w Cambridge oraz na Uniwersytecie Teksańskim w Austin. Jest specjalistą z zakresu doktryn polityczno-prawnych. Ostatecznie jednak karierę zawodową związał z ojczyzną. W 1980 roku zapisał się do „Solidarności”.
Zwolennik PiS, przeciwnik LGBT
Raz tylko wypowiadał się z mównicy sejmowej – przedstawiając sprawozdanie komisji sprawiedliwości i praw człowieka oraz komisji spraw zagranicznych na temat projektu ustawy o ratyfikacji umowy o ekstradycji między Polską a Argentyną
– czytamy.
Gazeta wytyka mu również, że do Sejmu dostał się po agresywnej kampanii wymierzonej w osoby LGBT (jego wynik był jednak słaby – 6833 głosów, Rau miał otrzymać mandat dzięki temu, że startujący z tej samej listy Piotr Gliński oraz Waldemar Buda zdobyli tyle głosów, by pozwolić wejść do parlamentu kolejnym dwóm osobom).
Zbigniew Rau ma konserwatywne poglądy. Podczas ostatniej kampanii w wyborach do parlamentu był bardzo aktywny na Facebooku. Jego wpisy spotykały się ze strony opozycji z krytyką za homofobię („Stop ideologii LGBT, stop cywilizacji śmierci” – miał pisać w mediach społecznościowych).
„Prawo i Sprawiedliwość jest ostatnią barierą, jaka chroni nas i nasze rodziny przed chaosem który chce nam zafundować lewica. W zbliżających się wyborach chodzi o rzeczy fundamentalne, o to jak chcemy aby wyglądała Polska w najbliższych dziesięcioleciach. Stańmy po stronie Dobra, zagłosujmy na PiS! Moim osobistym zobowiązaniem wobec wyborców jest przygotowanie w przyszłym Sejmie założeń ustawy mającej przeciwdziałać seksualizacji dzieci” – pisał.
Na krytykę opozycji odpowiada w kontekście wyboru nowego ministra odpowiedział wiceszef MSZ Paweł Jabłoński:
– Myślę, że nie powinno być to zaskoczeniem dla nikogo po pięciu latach naszych rządów, że polityk, który ma konserwatywne poglądy, zostaje ministrem w konserwatywnym rządzie.
Walczył o Plac Lecha Kaczyńskiego
Majątek ministra
Drugi dom, liczący 330 metrów kwadratowych, znajduje się na działce zajmującej powierzchnię 744 metrów kwadratowych. Jego wartość to 800 tysięcy złotych. Zbigniew Rau posiada także działkę letniskową o powierzchni 2200 metrów kwadratowych.
W dyplomacji raczej nie znany. Opinie polityków
Co mówią inni politycy o nowym wyborze na szefa dyplomacji?
– Kojarzę nazwisko Rau, ale o samym człowieku wiem mało. Wiem, że jest profesorem od doktryn i że był wojewodą łódzkim z PiS-owskiego nadania. Poza tym, wsławił się tym, że wzywał prezydent Łodzi Hannę Zdanowską do rezygnacji z kandydowania w wyborach. Teraz, przy okazji, dowiedziałem się, że jest szefem sejmowej komisji spraw zagranicznych – powiedział w rozmowie z money.pl Włodzimierz Cimoszewicz.
Ale za to odmiennego zdania był Władysław T. Bartoszewski z PSL-Kukiz’15 (członek komisji spraw zagranicznych):
– Na pewno będzie to minister, który będzie umiał rozmawiać z przedstawicielem każdego kraju.
A także Paweł Kowal:
– Dzisiaj nowy minister spraw zagranicznych potrzebuje jednego: państwowego podejścia także od strony opozycji. Złego słowa nie powiem na początek, pełen kredyt zaufania. Minister spraw zagranicznych w takich czasach, jak teraz może być liberalny, konserwatywny, może być chadekiem, może być ludowcem, może być kimkolwiek, ważne, żeby był skuteczny.