W rozmowie Z TVP Info kandydatka na prezydenta Białorusi Swietłana Cichanouska opowiedziała o tym, dlaczego na Białorusi do protestów po ostatnich wyborach prezydenckich.
Tak jak było wcześniej już nie będzie, dlatego że ludzie zmienili sposób myślenia. Ludzie już nie wierzą, nie ufają obecnym władzom. Ludzie się obudzili - powiedziała Cichanouska.
Zaznaczyła, że nie wie, jak długo będą trwały protesty, ale wszyscy powinni sobie zdawać sprawę z tego, że „z tego kryzysu musi być wyjście”. Zadeklarowała także gotowość do rozmów z rządem.
- Ten kraj musi być krajem bezpiecznym, w którym ludzie będą się czuli bezpiecznie, w którym nie będą zatrzymywani na ulicach - podkreśliła Cichanouska, dodając, że Białoruś powinna być panstwem, w którym „władza będzie dla narodu, a nie naród dla władzy”.
- My szukamy przyjaciół, sojuszników we wszystkich krajach. Dla nas nie jest ważne jaki to jest kraj. Chcemy przyjaźnić się ze wszystkimi, ale prosimy o poszanowanie suwerenności naszego kraju - powiedziała Cichanouska.
Protesty na Białorusi
Masowe protesty rozpoczęły się na Białorusi 9 sierpnia po wygranych przez Alaksandra Łukaszenkę wyborach prezydenckich - według CKW uzyskał on 80,1% głosów. Na początku akcje były tłumione przez siły bezpieczeństwa. Przeciwko protestującym, którzy nie zgadzali się z wynikami wyborów, użyto gazu łzawiącego, armatek wodnych, granatów hukowych i gumowych kul.
Jak podało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Białorusi, podczas zamieszek rannych zostało kilkaset osób, w tym ponad 120 funkcjonariuszy OMON-u. Władze poinformowały o śmierci trzech demonstrantów.
Rzeczniczka Urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka powiedziała, że białoruskie MSW potwierdziło śmierć czterech osób w wyniku odniesionych obrażeń w trakcie protestów. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych stwierdziło jednak, że nie potwierdza takich informacji.