Zatrzymania w ramach procesu administracyjnego odbyły się w poniedziałek w Domu Rządowym Białorusi w Mińsku, liczba zatrzymanych jest jeszcze określana – poinformowała w poniedziałek rzeczniczka mińskiej policji Natalia Ganusiewicz.
Były aresztowania. W ramach procesu administracyjnego ludzie byli przewożeni na policję – powiedziała Ganusiewicz, ale nie podała liczby zatrzymanych, zwracając uwagę, że dane są jeszcze podsumowywane.
Protestujący skandują hasła. Od czasu do czasu po placu przechadza się tłum, prowadzony przez nieznaną zwolenniczkę opozycji z mikrofonem. Tym razem nie zgromadzono się pod pomnikiem Lenina, ale na samym środku placu.
Policjanci pełnią służbę na terenie protestu, ale nie ingerują w to, co się w tej chwili dzieje.
Korespondent nie zauważył na placu polityków opozycji.
Protesty trwają szesnasty dzień z rzędu. Pierwsze wydarzenia miały miejsce w nocy 9 sierpnia, kiedy ogłoszono wstępne wyniki wyborów prezydenckich, w których obecna głowa państwa wygrała z poparciem ponad 80%. Do protestów dołączyły strajki. Ludzie wychodzą na ulice, wyrażając swój sprzeciw wobec nieuczciwych ich zdaniem wyborów i niezgodnych z rzeczywistością wyników głosowania. W odpowiedzi Łukaszenka nakazał zamknięcie strajkujących przedsiębiorstw państwowych. Zmobilizował również armię do pełnej gotowości bojowej i ostrzegł przed działaniami NATO w pobliżu białoruskiej granicy z Polską.
Białoruska CKW 14 sierpnia podała oficjalne wyniki wyborów, zgodnie z którymi urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka zdobył 80,1% głosów, opozycyjna kandydatka Swietłana Cichanouska zdobyła 10,12%.
Przedstawiciele Unii Europejskiej oraz USA oświadczyli, że nie uznają wyborów prezydenckich za uczciwe i apelują do białoruskich władz o ponowne przeprowadzenie głosowania.