Przemawiających podczas wiecu łączył szacunek do prezydenta Białorusi i troska o suwerenność tego kraju. O Łukaszence mówiono: „wódz słowiański”, „ostatni bastion wolności na wschodzie Europy”, „Jagiełło”.
Jeden z mówców stwierdził, że powstała na Białorusi tzw. Rada Koordynacyjna - to samo, czym u nas w 1980 roku był Komitet Obrony Robotników i takie same destrukcyjne ma cele. Inny przypominał o tym jak kolorowe rewolucje zniszczyły kilka krajów arabskich. Mówiono o Bernardzie-Henri Lévy'm, z którym Swiatłana Cichanouska pokazała się ostatnio na zdjęciu.
Levy jest „patronem tzw. kolorowych rewolucji ostatnich lat, apostołem neoliberalizmu. Mawiają, że tam, gdzie pojawia się ten człowiek, wybucha w najlepszym przypadku kryzys społeczny, a w najgorszym - wojna domowa” - stwierdził w komentarzu na Facebooku dr Mateusz Piskorski.
Przestrzegano młodych Białorusinów przed wydarzeniami w naszym kraju z lat 80., które doprowadziły do głębokiej gospodarczej zapaści. „Mamy wolność, tak, ale z gołym tyłkiem. Co tu jest polskie? Wszystko jest na kredyt. Polskie są ulice, a ich kamienice” – powiedział jeden z wiecujących.
W wiecu uczestniczyło 5 różnych organizacji narodowych. Nie pojawili się przeciwnicy Łukaszenki z biało-czerwono-białymi flagami i nikt wiecu poparcia dla Białorusi tym razem nie zakłócił.