W Polsce faktycznie powstała koalicja przyrodników, samorządowców i lokalnych społeczności, która sprzeciwia się tej inwestycji.
W Europie „są zawiedzeni faktem, że mimo obietnic ze strony Polski, prace dot. Mierzei Wiślanej ruszyły. Komisarz zapowiedział, ze jeżeli sytuacja nie ulegnie zmianie to w przyszłym miesiącu przedstawi Kolegium Komisarzy wniosek ws. skierowania sprawy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej” – twierdzi europosłanka Róża Thun.
Komentator Agencji Sputnik Polska Leonid Swiridow rozmawia na ten temat z polskim publicystą Januszem Niedźwieckim, prezesem Stowarzyszenia Europejska rada na rzecz Demokracji i Praw Człowieka. Twierdzi on, że „koalicja jest na tyle silna, że w zasadzie udało się jej nawet dotrzeć do bardzo gorącego zwolennika tej inwestycji, jakim jest senator Jerzy Wcisła z PO, który od lat lobbował na rzecz takiego przekopu”.

— Europosłanka PO Róża Thun poinformowała o spotkaniu z komisarzem europejskim do spraw środowiska Sinkevičiusem, które zostało zorganizowane w sprawie przekopu Mierzei Wiślanej. Jestem bardzo zaskoczony i zdziwiony. O co chodzi?
— Wszystko wskazuje na to, iż zebrała się tak zwana masa krytyczna sił społecznych, samorządowych, które do tej pory krytykowały tę inwestycję. Wypada przypomnieć, że pani Róża Thun zajmuje się tą kwestią już od jakiegoś czasu. Przyjrzałem się aktualnościom w tym temacie i znalazłem, między innymi, informację, że w zeszłym roku bezpośrednio odwiedzała to miejsce i kpiła z tego, że, jak gdyby, inwestycja przekopu w Mierzei Wiślanej jest inwestycją jakoś szczególnie dotyczącą naszej obronności i możliwości powstrzymywania Rosjan.
Należy powiedzieć, iż do tej pory PiS wszystkich, którzy, nawet nie to, że występowali wprost przeciw tej inwestycji, ale krytykowali sposób jej prowadzenia, bez pardonu oskarżał o działania na rzecz interesu rosyjskiego.
— Akurat w tym momencie chciałem zapytać, jak to jest, że Róża Thun, która jest europosłanką z ramienia PO, krytykuje polski rząd i nawet kpi z tego, że niby Rosjanie tam coś mieszają? Czy to znaczy, że Róża Thun jest już prorosyjska? Czy to znaczy, że Platforma Obywatelska jest już prorosyjska?
— No właśnie, bo ona występuje niby po stronie Rosji i mówi: „niby Rosjanie tutaj straszenie zagrażają”...
— Rzecz w tym, że do pewnego momentu taki argument uciszał krytyków tej inwestycji. Ale w międzyczasie liczba krytyków urosła do takiej ilości, liczba zarzutów wobec tej inwestycji również, że po prostu krytycy przestali się bać tego, iż zostaną nazwani „agentami” czy osobami, które działają w interesie rosyjskim.
I po prostu zaczęli bardziej otwarcie domagać się swoich praw i działać na rzecz tych wszystkich kwestii, które budzą wątpliwości w przypadku tej inwestycji.
Pani Róża Thun zdecydowanie nie jest prorosyjska i, być może, właśnie z tego względu chce stworzyć taką ikonę atlantyzmu w Platformie. Jest natomiast zdecydowanie europosłanką otwartą na tak zwaną stronę społeczną czy na samorządowców. Jej kariera polityczna przez cały okres trwania opierała się na współpracy z partnerami społecznymi, z lokalnymi samorządami.
— To znaczy, że powstaje taki polski „zielony front” przeciwko PiS-owi?
— Powstała koalicja, która składała się, powiedzmy, z przyrodników, którzy już od samego początku tej inwestycji wskazywali, iż ta inwestycja może stanowić zagrożenie dla środowiska. Tam głównie chodziło o obszary lęgowe ptaków, o ten muł, który mógłby zostać wymyty z tej zatoki, i potem zmienić środowisko wodne dla ryb w Mierzei Wiślanej.
W związku z tym powstała taka koalicja przyrodników, samorządowców i lokalnych społeczności, która się sprzeciwia tej inwestycji. Koalicja jest na tyle silna, że w zasadzie udało się jej nawet dotrzeć do bardzo gorącego zwolennika tej inwestycji, jakim jest senator Jerzy Wcisła z PO, który od lat lobbował na rzecz takiego przekopu.
Więc, skoro nawet tak gorący zwolennik przekopu Mierzei senator z Elbląga skłonił się w stronę głosów krytycznych, to najlepiej, moim zdaniem, może świadczyć o tym, jak wiele tych głosów musiało być, i jak wiele osób pukało do drzwi posłów, europosłów, w sprawie tej inwestycji.
— Jaka może być reakcja Komisji Europejskiej?
— W moim odczuciu Komisja Europejska nawet nie tyle blokuje tę inwestycję, bo to jest zbyt mocne powiedzenie, - natomiast, domaga się, żeby Polska w czasie realizacji tej inwestycji przestrzegała wszystkich zobowiązań, jakie na siebie wzięła wstępując do Unii Europejskiej. To dotyczy zarówno zobowiązań z zakresu ekologii, jak również zobowiązań typowo prawnych, jak, na przykład, zapewnienie procedury odwoławczej wszystkim stronom, których ta inwestycja dotyczy. I żeby organizacje ekologiczne, jeżeli również uważają, że jest zagrożenie dla jakiegoś gatunku zwierząt na tym terenie, i w związku z tym uważają, że inwestycja powinna mieć inny przebieg, inaczej ma być realizowana, bądź wstrzymana, powinny mieć możliwość złożenia takiego odwołania. To odwołanie powinno być przez właściwe organy rozpatrzone.
Cała ścieżka w związku z tym powinna zostać przeprowadzona, pomimo tego, że tego typu procedury odwoławcze wydłużają całą inwestycję, co dla PiS-u, dla rządu, oczywiście, jest nie do przyjęcia.
Więc rząd PiS zasłaniając się kwestiami bezpieczeństwa narodowego stara się ominąć tę kwestię i te procedury odwoławcze zawiesić. Bo wiadomo, że w kwestiach, na przykład, wojskowych czy dotyczących bezpieczeństwa narodowego tego typu procedury nie obowiązują. I tu powstał konflikt.
— Bardzo dziękuję za komentarz.