– Jest to sytuacja naturalna, którą przewidywaliśmy. Po wakacjach wróciliśmy do pracy, do zajęć, spotykamy się na ulicach i to nie na zasadach, jakie były w czerwcu. Nie ma już lockdownu. Kraj żyje, funkcjonuje. Nasze wrześniowe kontakty są znacznie inne niż na wiosnę, niż w wakacje. Naturalnym jest więc, że w takiej sytuacji będzie dochodzić do większej liczby zakażeń – wyjaśnił.
Dodał, że w Polsce nie ma dużo zakażeń wśród dzieci. – Dominują zakażenia wśród osób w sile wieku i starszych. Jeżeli pojawia się zakażenie u dziecka, to najczęściej jest bezobjawowe i trudne do wychwycenia. Dlatego nie spodziewamy się, że w szkołach będziemy mieli duże ogniska zakażeń – powiedział.
Polska ma powody do dumy
– Bardziej miarodajną daną niż liczba wykonywanych testów przy ocenie rozwoju epidemii jest liczba zajętych łóżek w szpitalach oraz liczba chorych przebywających pod respiratorami – powiedział Andrusiewicz.
Dodał, że w Polsce liczba hospitalizowanych osób utrzymuje się w granicach 2 tys., a przebywających pod respiratorem waha się w okolicach 80 osób. Jak zaznaczył rzecznik, testy wykonywane w Polsce w sposób efektywny wykrywają chorych.
Jeżeli ktoś mówi, że wykonujemy mało testów, to odpowiadam, że jesteśmy jednym z tych państw europejskich, które ma najwyższy poziom efektywności wykonywanych testów. Chodzi o to, że są one najczęściej trafionymi testami w UE – powiedział.