W niedzielę ambasadorzy kilkudziesięciu krajów, akredytowani w Polsce, w otwartym liście wyrazili swoje poparcie dla osób LGBTI. Chodzi o podniesienie świadomości społecznej w kwestii problemów dotykających społeczności gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych i interpłciowych (LGBTI) w Polsce. Sporządzanie listu koordynowała Ambasada Królestwa Belgii w Polsce. Pod listem podpisało się napisało 43 ambasadorów i siedmioro reprezentantów innych przedstawicielstw dyplomatycznych.
Jednym z sygnatariuszy jest ambasador USA Georgette Mosbacher, która w mediach społecznościowych napisała: „Prawa człowieka są uniwersalne i wszyscy, w tym osoby LGBTI, mają prawo w pełni z nich korzystać. Jest to kwestia, którą wszyscy powinni wspierać”.
– W pełni rozumiem i szanuję fakt, że Polska jest krajem katolickim – nikt nie chce tego podważać. Niemniej musicie wiedzieć, że w kwestii LGBT jesteście po złej stronie historii. Mówię o postępie, który się dokonuje bez względu na wszystko. Używanie tego typu retoryki wobec mniejszości seksualnych jedynie wyobcowuje Polskę, przekładając się też na konkretne decyzje biznesowe – zaznaczyła Mosbacher.
– To się przekłada na niekorzystne decyzje inwestycyjne. Ma również wpływ na sprawy militarne. Nie jest tajemnicą, że wielu kongresmanów jest zaangażowanych w sprawy LGBT. Te kwestie łączą Donalda Trumpa i Joe Bidena – dodała.
Na pytanie, czy ambasador prowadzi rozmowy w kwestii LGBT z polskim rządem, Mosbacher odparła:
Nie rozmawiałam. Nie musiałam, ponieważ rząd wie, jakie są nasze (USA – red.) wartości. Wystarczy poczytać mojego Twittera, zobaczyć, że na budynkach ambasady od lat wywieszamy tęczowe flagi.
Dyplomatka zapewniła, że „niczego nikomu nie dyktuje”, a list ambasadorów to nie jest presja na polski rząd. Jednak sprawy, „które nas różnią” – tłumaczyła – wpływają na inwestycje i decyzje militarne amerykańskiego Kongresu.
– Nie jest tajemnicą, że wielu kongresmanów jest bardzo zaangażowanych w sprawy LGBT. Tutaj nie ma znaczenia, co ja myślę – to oni stanowią prawo i rozdzielają pieniądze – konstatuje Mosbacher.