Jak twierdzili organizatorzy podobne protesty, przeciwko wprowadzanym restrykcjom, odbyły się w 40 miastach Polski. Na warszawskim proteście było kilka tysięcy ludzi.
Twarzą tych protestów od jakiegoś czasu stał się poseł Grzegorz Braun, który mówił podczas demonstracji o tym, że jeśli ulegniemy i oddamy państwu władzę nad naszymi ciałami, nigdy już niczego nie wygramy. Żadnej politycznej walki. Dowodził, że nie można zgodnie z prawem uznać wszystkich Polaków za osoby chore lub nosicieli choroby i ograniczać ich wolności.
W pobliżu manifestujących przeciwników obostrzeń przejeżdżał policyjny samochód. Z głośników emitowano znów tę samą informację o obowiązującym od soboty w całym kraju nakazie zakrywania ust i nosa, którą emitowano wiosną. Tym razem głos z głośnika brzmiał mniej złowrogo, bo zamieniono go na damski.
Protestujący przyszli na Plac Zamkowy w Warszawie z transparentami, na których wypisane były hasła: „Zakończyć plandemię”, „Game over” (ang. gra zakończona – red.), „PiS-owska zaraza”. Manifestacja odbyła się pod hasłem „Marszu Wolności”, którą zapowiadał plakat z grafiką pokazującą przerwaną maseczkę ochronną.
Z placu Zamkowego demonstranci przeszli pod Ministerstwo Zdrowia.
Wznoszono okrzyki – „Wolna Polska od covida”, „Wolność”, „Zdejmij maskę, włącz myślenie”. Oczywiście podczas demonstracji nie zasłaniano ust i nosa oraz nie zachowywano społecznego dystansu.