„Chcielibyśmy ostrzec opinię publiczną: ustaliliśmy, że dwa zagraniczne podmioty – Iran i Rosja – podjęły konkretne działania, aby wpłynąć na opinię publiczną w związku z naszymi wyborami.
Potwierdziliśmy, że Iran i odrębnie od niego Rosja otrzymały pewne informacje o rejestracji wyborców
– powiedział Ratcliffe na konferencji prasowej.
Jak podkreślił, informacje te mogą być wykorzystane do wzbudzenia wątpliwości wśród głosujących obywateli, „zasiania chaosu i podważenia wiarygodności wyborów”.
Widzieliśmy już, że Iran wysyła fałszywe e-maile, aby przestraszyć wyborców, wywołać niepokoje społeczne i zaszkodzić prezydentowi Trumpowi
– dodał szef Wywiadu Narodowego.
Jednocześnie przyznał, że takie działania ze strony Moskwy nie zostały zauważone, jednak – jego zdaniem - Rosja nadal otrzymywała „pewne informacje o wyborcach, jak w 2016 r.”.
Bądźcie pewni, że jesteśmy przygotowani na możliwość działań tych (krajów), wrogich demokracji
- podkreślił szef Wywiadu Narodowego.
Powtórzył, że Stany Zjednoczone „nie będą tolerować” ingerencji w wybory i są gotowe zmusić tych, którzy to zrobią, do „zapłacenia za to”.
Iran odpowiada na zarzuty ingerencji w amerykańskie wybory
Alireza Muryosefi, rzecznik przedstawicielstwa Iranu przy ONZ, powiedział, że Teheran nie jest zainteresowany ingerencją w wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych i nie ma preferencji, co do ich wyników.
W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych Iran nie ingeruje w wybory w innych krajach
- zapewnił Muryosefi.
Te oskarżenia to nic innego jak kolejny scenariusz podważający zaufanie wyborców do bezpieczeństwa wyborów w USA i są absurdalne. Iran nie jest zainteresowany ingerowaniem w wybory w USA i nie ma preferencji, co do ich wyniku
- podkreślił.
Wezwał Stany Zjednoczone do „zaprzestania szkodliwych i niebezpiecznych oskarżeń przeciwko Iranowi”. Rosja i Iran odrzucały w przeszłości oskarżenia o ingerencję w amerykańskie wybory.