23 października w Zielonce koło Warszawy odbyła się zorganizowana przez Wyższą Szkołę Współpracy Międzynarodowej i Regionalnej konferencja naukowa pod tytułem „Polska – Rosja: źródła problemów”. Jednym z jej uczestników był politolog dr Mateusz Piskorski, z którym rozmowę przeprowadził red. Igor Stanow.
— Ograniczenia pandemiczne, paraliż związany z protestami w całej Polsce, a tu nagle konferencja na temat ponadczasowy, czyli problemów w stosunkach polsko-rosyjskich. Skąd ten pomysł?
— W głównych ośrodkach akademickich kraju panuje cenzura, a co najmniej autocenzura. Dowodzą tego różne przedsięwzięcia organizowane przez wiodące uczelnie: kiedyś było ich sporo, a dziś okazuje się, że rektorzy i dziekani wielu tematów po prostu się boją. Takim tematem jest również kwestia stosunków polsko-rosyjskich.
— Udało się jednak zebrać na konferencji spore grono, w tym gości zagranicznych?
— Najważniejszym spośród gości zagranicznych był ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Siergiej Andriejew. W sposób niezwykle precyzyjny opisał on fatalny stan relacji polsko-rosyjskich na tle skomplikowanej sytuacji międzynarodowej. Zresztą, podobnie jak w innych swoich wypowiedziach, dokonał on niesamowitej, racjonalnej i logicznej analizy obecnej rzeczywistości i czarno na białym wskazał, że za obecne problemy odpowiada polityka strony polskiej. Był też wśród gości zagranicznych, niestety tylko w formacie online, prof. Bruno Drweski z Francji. On z kolei mówił w swoim referacie o obiektywnej konieczności współpracy polsko-rosyjskiej.
— Online? Czy taki format konferencji przyjął się już w świecie akademickim?
Z racji kontrowersyjnego tematu, na początku pomyśleliśmy, że może problem spowodowali jacyś „życzliwi”. Okazało się, że kabel światłowodowy przerwała manewrująca ciężarówka kilkaset metrów od miejsca, w którym się zebraliśmy. Przez to część osób nie wzięła udziału w dyskusji. Mam nadzieję – zapowiadają to już władze uczelni – że ta konferencja będzie pierwszą z szerszego cyklu i do niektórych prelegentów wrócimy.
— Online?
— To już nie zależy od nas. Dzień po konferencji wprowadzono kolejne obostrzenia, które w zasadzie uniemożliwiają organizację jakichkolwiek konferencji naukowych. Czekamy na lepsze czasy. Tymczasem może się okazać, że spotkanie w Zielonce było ostatnią tradycyjną konferencją na ten temat w tym roku.

— Czy można jeszcze wyróżnić jakichś szczególnie interesujących uczestników i wypowiedzi?
— To trudno zrobić, bo było ich naprawdę sporo. Ja szczególną uwagę zwracam tradycyjnie na przedstawicieli ośrodka, który określam mianem warszawskiej szkoły realizmu politycznego na czele z prof. Stanisławem Bieleniem i prof. Andrzejem Wierzbickim z Uniwersytetu Warszawskiego. Ale był też ze świata nauki prof. Gracjan Cimek z Akademii Marynarki Wojennej, choć też tylko online. Była też zajmująca się budującymi momentami naszej wspólnej historii dr Violetta Wiernicka z Uniwersytetu Łódzkiego. No i osoby znane już chyba większości czytelników, jak prof. Witold Modzelewski z Uniwersytetu Warszawskiego. Jest on szefem Instytutu Studiów Podatkowych, znanym prawnikiem i ekonomistą, ale wydaje też kolejne tomy swoich esejów na temat historii relacji polsko-rosyjskich.
— Spotkanie, z uwagi na ograniczenia, miało charakter zamknięty. Panel historyczny konferencji poprowadził redaktor naczelny tygodnika „Myśl Polska” Jan Engelgard. Ale głos zabrał też redaktor naczelny tygodnika „Fakty po Mitach” Dariusz Cychol oraz zastępca redaktora naczelnego tygodnika „Przegląd” Paweł Dybicz. Ludzie, którzy o Rosji nie tylko pisali, ale też sporo na jej temat wiedzą.
— Co dalej? Czy konferencja będzie miała jakąś kontynuację?
— Tak. Ukaże się publikacja naukowa z referatami. Niektóre z nich zostaną także udostępnione w Internecie. Chodzi jednak o to, że doszło do ważnego spotkania ludzi z różnych ośrodków naukowych i środowisk, którzy mają ważne refleksje na temat relacji polsko-rosyjskich. To pierwszy etap. Drugim będzie kontynuowanie ich dyskusji na kolejnych konferencjach.

Być może powstanie też pismo naukowe wychodzące z założeń realizmu politycznego w polskiej polityce zagranicznej. A później odbędzie się – mam nadzieję, że już w tradycyjnej formule – konferencja polsko-rosyjska, gdzie wspólnie z rosyjskimi kolegami zastanowimy się nad możliwościami znalezienia dróg wyjścia z obecnego kryzysu. Inna rzecz to to, czy polscy politycy zechcą z tego dorobku skorzystać.
Na dziś jestem co do tego sceptyczny. Ale kto wie? Może za kilka lat. Trzeba być intelektualnie gotowym.