Oberwało się Jarosławowi Kaczyńskiemu, u którego przed domem na Żoliborzu demonstranci zaczęli urządzać mało przyjemne w odbiorze adorację, oberwało się „facetom w sukienkach”, bo demonstranci/demonstrantki postanowili/ły malować kościoły i przeszkadzać podczas nabożeństw.
Bezzębna opozycja
Wiatr w żagle zaczęła łapać bezzębna opozycja, z nadzieją, że ktoś odwali za nich czarną robotę, odsunie Kaczyńskiego od władzy, a im zostawi ją w spadku.
Spośród wszystkich Kosiniak-Kamysz wysforował się i zaproponował trzypunktowy plan ratowania Polski.
Po pierwsze: udawać, że orzeczenia nie było, tzn. wstrzymać jego ogłoszenie.
Po drugie: odwlec w czasie rozwiązanie problemu, tzn. kiedyś przeprowadzić referendum.
Po trzecie: obiecać zapis w konstytucji.
Czas zatrzymać to szaleństwo:
— Władysław Kosiniak-Kamysz (@KosiniakKamysz) October 24, 2020
1️⃣ Wstrzymać ogłoszenie w Dzienniku Ustaw orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego;
2️⃣ Przeprowadzić referendum w pierwszym roku niewyborczym po ustaniu epidemii;
3️⃣ Zmienić Konstytucję zgodnie z wynikiem referendum.
Jego inicjatywy nie są już śmieszne, one stają się nudne.
Bywa, że każda kolejna erupcja jego intelektu, zmusza mnie do zadania pytania, gdzie robiłby on mniejszą szkodę: w medycynie czy w polityce. Elektorat ciągle nie chce go jako lekarza.
Zachowanie Konfederacji najlepiej opisał Adrian Zandberg, dla wielu nadzieja polskiej polityki, tylko za inteligentny, jak na polskiego wyborcę, ale i on zaczyna rozumieć, że aby zaimponować głupcom, trzeba się do nich przyłączyć i robi postępy.
„Pajace z Konfederacji przestraszyły się tego, co zrobiły. Dwa dni temu dumnie prężyli wątłe piersi, mówiąc, że zakaz aborcji to ich dzieło. Dziś typ, który podpisał się pod wnioskiem do Trybunału, popiskuje w mediach, że tak naprawdę, to on wcale nie jest za. To także wasze dzieło, błazny” – podsumował na FB.
Reszta błaznów
Posiłkując się Zandbergiem, można dodać, że reszta błaznów z Platformy Obywatelskiej, czy tzw. Lewicy zmizerniała do tego stopnia, że jeśli Kaczyński nie odda im władzy, to nigdy mieć jej nie będą.
Radości z orzeczenia nie kryła niszowa polityczna celebrytka Kaja Godek, o względy której przed ostatnimi wyborami ubiegało się wielu adoratorów. Swaty słali: Marek Jurek i kolektywnie Konfederacja, a Paweł Kukiz miał jakieś specjalne plany, gdzie ją przechować. Przed wyborami wzięcie miała, choć wyborcy jej nie wzięli.
Nie ma kto leżącej na ulicy władzy wziąć i nie ma komu jej dać
Minęły cztery lata i mniej spektakularnie ale równie licznie, kobiety i ich faceci wyszli na ulicę z przekazem sprzeciwu wobec orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Znów pojawiają się pytania, czy rząd obala kobiety czy kościoły opustoszeją?
Ani rząd nie zostanie obalony, ani kościoły nie opustoszeją.
Gdyby nawet protest kobiet, protest rolników, protest przedsiębiorców, antycovidowców i antyszczepionkowców połączyły się i odniosły jakiś sukces i obaliły rząd, to nie ma kto leżącej na ulicy władzy wziąć i nie ma komu jej dać.
Problem dzisiejszej polskiej polityki polega na tym, że nie ma alternatywy, nie ma nieodzownej w każdym demokratycznym systemie opozycji.
Gdyby jakimś cudem doszło do nowych wyborów, to ponownie wyga je Jarosław Kaczyński. Polacy ciągle w niego wierzą. Jeśli odwrócimy głowy od większych miast, które wcale nie są tak bardzo niechętne PiS, to zobaczymy małomiasteczkową i wsiową Polskę, która kilkanaście miesięcy temu wybrała Kaczyńskiego i nie obchodzi jej orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego i jakieś tam aborcje. Na wsi aborcja nie była sprawą publiczną, jeśli było trzeba, to sposób się znalazło.
Nie było i nie będzie protestów „o jakieś tam” orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w Polsce powiatowej i wsiowej. Nikt nie organizował indywidualnych ani wspólnych wyjazdów na manifestację do miasta.
Dodatkowo pomysł z zakłócaniem obrzędów religijnych jest chybiony, bezcelowy i szkodliwy dla sprawy. Dosłownie za chwilę będzie już tylko mowa o bezczeszczeniu i niszczeniu kościołów, o prześladowaniu katolików i o obronie jedynie słusznej wiary.
Dziś protestują, w niedzielę idą na poranną mszę
Wiele osób z protestujących to ludzie bez ugruntowanego poglądu także na sprawę kościoła. Dziś protestują, w niedzielę idą na poranną mszę ze schylona pokornie główką i w odpowiedniej chwili podczas nabożeństwa rzucą coś na tacę.
Wiele protestujących dziewczyn nie wyobraża sobie ślubu, bez księdza i mszy ślubnej, kiedy urodzą dzieci poproszą księdza o chrzest, zostawiając sowitą kopertę. Potem komunia dziecka i składka na prezent dla proboszcza, że tak pięknie przygotował dzieci do komunii. Koło zdarzeń kręci się i nie ma siły w Polsce, która je zatrzyma.
We wsiach i miasteczkach nie ma problemu z Konstytucją czy niekonstytucyjnością
Determinacja demonstrujących jest pokaźna tylko tam, gdzie są duże skupiska ludzkie. Dużo ludzi, to i duża różnorodność. Łatwiej demonstruje się „na wyjeździe”, bo we wsiach i miasteczkach nie ma problemu z Konstytucją czy niekonstytucyjnością.
Kobiety rządu nie obalą, są same. Ich mężowie, kochankowie, partnerzy, chłopacy, narzeczeni zawładnięci są prymitywnym pojęciem „macho”, spodziewam się, ze wielu z nich siedząc przed telewizorem „niesmacznie” komentuje ich zaangażowania, kiedy wracają z manifestacji.
Zaś troglodyci, broniący aktywistkom wstępu do kościołów, w swoim prymitywizmie pojmowania wiary i religijności, wcielają się w obrońców Boga, strzegąc kamiennych murów budowli kościelnych. Ich okrojona z refleksji wiara popchnie ich do czynów przestępczych, o ile tylko ich ktoś ośmieli. Na co dzień pogardzają radykałami w rodzaju Talibów, oburzają się na barbarzyństwa „wyznawców Państwa Islamskiego’, a podskórnie sami są barbaros.
Niewypowiedziana prośba o przebaczenie
Protesty kobiet idą w próżnię, obalić rząd – to dać nadzieję na nowy, którego przed horyzontem nie widać.
Za horyzontem są wybory, a gdyby nawet, to całe towarzystwo z demonstrujących ulic rozpierzchnie się do chłopców z Konfederacji, do tatusiów i mężów z PiS czy PO, a przed uniesionym w górę paluszkiem księdza skłonią pokornie główkę, uczynią znak krzyża jako wyraz skruchy i niewypowiedzianą prośbę o przebaczenie.