„Donald to wojownik, kocha ten kraj i walczy o was każdego dnia” – powiedziała małżonka prezydenta USA na wiecu wyborczym w Pensylwanii.
Rozpoczęła przemówienie od wyrazów wdzięczności za wsparcie, które czuła po zakażeniu koronawirusem.
Wiemy, że Ameryka pokona ten nieoczekiwany problem – powiedziała Melania, praktycznie cały czas czytając tekst swojego wystąpienia z promptera.
Mówiąc o Donaldzie Trumpie podkreśliła, że „po raz pierwszy w historii ludzie poprzez portale społecznościowe słyszą bezpośrednio od swojego prezydenta (to, co chce im przekazać - red.). Nie zawsze zgadzam się z tym, co mówi, ale dla niego ważna jest rozmowa z ludźmi, którym służy” – zaznaczyła pierwsza dama USA.
„Powinniśmy zatrzymać Donalda w Białym Domu, żeby zakończył to, co zaczął i nasz kraj w dalszym ciągu rozkwitał” – podsumowała swoje wystąpienie Melania Trump. Oprócz koronawirusa i apelu do Amerykanów o przestrzeganie rekomendacji CDC, przypomniała Demokratom o próbie „fałszywego impeachmentu”, zarzucając Bidenowi bezczynność i program socjalistyczny, a Demokratom sianie strachu, rozpad tradycyjnych wartości i dzielenie Amerykanów. „Nasz kraj to kraj nadziei, a nie kraj niepokojów” – powiedziała.

Wystąpienie Melanii Trump było jej pierwszym i jak dotąd jedynym odrębnym udziałem w wiecu poparcia dla urzędującego lidera. Jak podkreślają obserwatorzy, nieobecność żony urzędującego prezydenta w jego kampanii jest bezprecedensowe, ponieważ zazwyczaj małżonkowie aktywnie biorą udział w zdobywaniu głosów wyborców.
Tłumaczy się to zarówno tym, że Melania Trump nie lubi publicznych wystąpień, jak i pandemią koronawirusa.