W środę 11 listopada ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. W tym roku w związku z epidemią koronawirusa i obowiązującymi restrykcjami zadecydowano o nietypowej formule wydarzenia – w wersji zmotoryzowanej. Doszło do zamieszek i starć z policją.
To on (Jarosław Kaczyński – red.) bezpośrednio odpowiada za nadzór na służbami. Rozumiem, że to wszystko nie kwalifikuje się do jakiejkolwiek reakcji? W świetle ostatnich doniesień medialnych, o chęci siłowego stłumienia protestów kobiet, to jeszcze bardziej tchórzliwe i skandaliczne, panie Kaczyński – napisał.
Trzaskowski poinformował, że służby porządkowe Miasta Stołecznego Warszawa są na miejscu.
Oszacujemy straty, a ich skalę będziemy znali jutro. Tak samo jak koszty naprawy zniszczeń po przejściu „Marszu Niepodległości” – podał.
KSP: Organizatorzy marszu oszukali nas
Wiele osób zostało oszukanych – organizatorzy zapewniali, że tegoroczny marsz będzie zmotoryzowany, ale nie był. Byliśmy na to gotowi – powiedział wcześniej rzecznik Komendy Stołecznej Policji, nadkomisarz Sylwester Marczak.
Poinformował, że podczas marszu doszło do starć uczestników z policją, którzy atakowali policjantów, rzucali kamieniami. Doszło także do podpalenia mieszkania rzuconymi racami w okolicach Mostu Poniatowskiego.
Przyznał, że nie przypomina sobie, żeby tłum tak agresywnie napierał na policjantów.
Pokazuje to nastawienie części osób, która pojawiła się podczas tego nielegalnego zgromadzenia. Rozumiem jego intencje, ale nie można powiedzieć, że osoby które go organizowały nad czymkolwiek panowały – podkreślił.