„Wojskowi przyznali, że wśród uczestników ćwiczeń zarejestrowano przypadki zachorowania, ale odmawiają podania konkretnych cyfr” – napisano w artykule.
Według informacji gazety szef wydziału ds. kontaktów ze społecznością sztabu obrony Sił Zbrojnych Litwy Andrius Dilda oświadczył, że „manewry na pewno nie są wylęgarnią koronawirusa”.
„W czasie ćwiczeń żołnierze mają różne objawy przeziębienia, automatycznie przechodzą badania pod kątem zachorowania na COVID-19. Jest kilka przypadków, kiedy u żołnierzy, uczestniczących w manewrach wykryto chorobę, ale armia jest gotowa walczyć z takimi incydentami” – cytuje gazeta wypowiedź wojskowego.
Jak podkreślił kapitan Dilda, nie będą publikowane konkretne cyfry odnośnie koronawirusa - zostały one zawarte w ogólnopaństwowej statystyce.
„Oczywiście nie ma dużych ognisk, żeby zaraziły się dziesiątki czy setki osób w jakichś jednostkach wojskowych, nie tylko na manewrach, ale i w całej armii. Wiele przypadków zakażeń pochodzi od członków rodziny, krewnych czy gdzieś z miasta” – powiedział Dilda.