„Nie potrzebowali legitymacji ani powtórnych wyborów, nie potrzebują nic z tego. Musieli złamać system państwowy Białorusi, zmienić Białoruś, zrobić z niej prowincję Polski” - powiedział Łukaszenka w rozmowie z mediami rosyjskimi i zagranicznymi, której fragment pokazał Kanał Pierwyj.
Prezydent Białorusi powiedział, że jeśli do władzy dojdzie opozycja, kraj może utracić niepodległość.
Właśnie do tego, jak powiedział, doprowadziłoby wprowadzenie zachodnich wojsk. „Gdyby tylko im (opozycji - red.) 9-10 sierpnia udał się blitzkrieg. <...> Rozumieją: nie mają poparcia ludzi. A jak się utrzymać? Blitzkrieg się udaje, przejmują władzę jak w Armenii czy Gruzji, zwracają się na Zachód - sprowadzają wojsko” - powiedział dziennikarzom Łukaszenka.
„Jest to teraz całkowicie nielegalne (struktury opozycyjne - red.), ale mimo to ich rząd, który uznali, mieszka na Litwie i w Polsce” - powiedział Łukaszenka.
Według niego taki jest scenariusz.
„A kto by to zrobił? Nikt. Chcecie powiedzieć, że Rosja będzie na to spokojnie patrzeć? Nawet Ukraina zadrży na widok takiego planu” - powiedział białoruski prezydent.
Według niego w tym tkwi przyczyna, a nie w tym, że „Łukaszenka przejął władzę i nikomu jej nie daje”.
Teraz, jeśli coś się wydarzy, możemy stracić niepodległość, znowu możemy zostać rozerwani na strzępy - dodał Łukaszenka, podkreślając, że nie chce, aby taka historia powtórzyła się wobec kraju.
„Oni (Zachód - red.) Od dawna nie wiedzieli, co zrobić z Łukaszenką. Dlaczego? Zawsze próbują coś ze mną zrobić. Nie jest to konieczne - ani z Łukaszenką, ani z (prezydentem Rosji) Putinem, ani z (prezydentem Kazachstanu - red.) Tokajewem, ani z (byłym prezydentem Kazachstanu - red.) Nazarbajewem, ani z (prezydentem Mołdawii - red.) Dodonem, ani nawet z (prezydentem Ukrainy - red.) Wołodią Zełenskim. Nie trzeba nic robić: ludzie nas wybrali i oni coś z nami zrobią” - powiedział Łukaszenka podczas spotkania z dziennikarzami. Podkreślił, że „jest to sfera zainteresowań wyłącznie Białorusinów, jeśli mówimy o Łukaszence”.
„Z Łukaszenką nic nie będą mogli zrobić. W polityce jestem już nie pierwszy rok, może nawet za długo… Mam wystarczająco doświadczenia. Z osobą na moim stanowisku można zrobić wszystko, tylko jeśli nakradła i ma dużo pieniędzy poza granicami kraju” - powiedział Łukaszenka.
Przypomniał jednocześnie, że na Białorusi nie było prywatyzacji na dużą skalę, która umożliwiłaby „zarobienie pieniędzy”. Prezydent podkreślił, że wielokrotnie powtarzał Zachodowi, że jeśli rzekomo znajdą jakieś jego zagraniczne konta, to mogą wziąć z nich pieniądze. „Cały czas rozdawałem pieniądze - do tej pory nikt ich nie wziął. To cud. Wybaczcie mi, że jestem nieskromny: jestem bardzo oddany swojemu narodowi i państwu" - podkreślił Łukaszenka.
Organy ścigania mówią o radykalizacji protestów na Białorusi.