Rzecznik prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow, komentując konflikt między petersburskimi radnymi a administracją rady miejskiej w sprawie portretów Aleksandra Puszkina i Władimira Putina, powiedział, że trudno jest pozytywnie ocenić fakt, że ktoś podarł zdjęcie prezydenta, a także poradził, żeby umieszczono w budynku rady portrety obu.
Oczywiście jest mało prawdopodobne, abyśmy mogli jakoś, powiedzmy, pozytywnie ocenić fakt, że ktoś podarł portret Putina. Mimo wszystko to jest nasz prezydent i prawdopodobnie źle jest tak się zachowywać i tak robić - powiedział Pieskow dziennikarzom w odpowiedzi na prośbę o komentarz do incydentu z podarciem portretu Putina.
Nie ma instrukcji co do obowiązkowego umieszczania portretów prezydenta Rosji Władimira Putina w instytucjach państwowych i nie może być, powiedział rzecznik głowy państwa.
„Nie jest to w żaden sposób regulowane. Nie ma instrukcji w tej sprawie i nie może być” - powiedział Pieskow dziennikarzom w odpowiedzi na pytanie, jak sam prezydent odnosi się do tradycji wieszania portretów w budynkach rządowych.
Chcę tylko poradzić im, żeby powiesili Putina i Puszkina i dali sobie spokój. Jest tak wiele ważnych spraw, którymi trzeba się zająć, które zapewne będą ważniejsze. Polecam to - dodał rzecznik Kremla.
Na pytanie, czy na tle takich incydentów warto całkowicie porzucić tradycję umieszczania portretów Putina i składania odrębnych wyjaśnień w tej sprawie, Pieskow zaznaczył: „Jeśli to się stało w Petersburgu, to nie znaczy, że takie konflikty powstają; one nie powstają, w rzeczywistości jest to pierwszy taki konflikt”. Nie sądzę, aby w tej kwestii potrzebne były żadne oddzielne wyjaśnienia: „Nie, nie sądzę”.
Co konkretnie się stało?
Według gazety policja sprawdza ten fakt. Sami deputowani wyjaśnili istotę konfliktu: chcą, aby w radzie wisiał portret poety Aleksandra Puszkina, ale kiedy wychodzą z sali posiedzeń, urzędnicy administracji wieszają w tym miejscu portret Putina. Po tym, jak po raz kolejny ujawniono zaginięcie portretu Puszkina, poseł Juferew, jak sam napisał w swoim wyjaśnieniu, podarł „portret niezidentyfikowanego mężczyzny, który wyglądał jak prezydent Rosji Władimir Władimirowicz Putin”, ponieważ „był zły”.